Radość Włochów po wygranym meczu. |
W 1974 r. byłam świeżą licealistką, czytałam zachłannie Kino, Ekran i Film, i jeździłam na Lubuskie Lato Filmowe, jedyny wtedy festiwal filmowy w Polsce, który odbywał się w ostatnim tygodniu czerwca w Łagowie Lubuskim. Na dziedzińcu zamkowym spotykało się wtedy największe polskie gwiazdy. W Sali Rycerskiej był duży telewizor i oglądano mecze. Wieczorem zamek zamykano i wtedy zaczynały się imprezy dla gwiazd i ich otoczenia. Z koleżanką wpadłyśmy na pomysł, żeby moment zamknięcia przeczekać w toalecie lub na salach zamkowych. Udało się, było pieczenie barana, oglądanie meczu Polski ze Szwecją, rozmowy z krytykami filmowymi i pijanymi aktorami, szczególnie udzielał się wtedy Jan Nowicki i Jan Himilsbach, solenizanci. Wszyscy się dziwili skąd te " młode głosy" znalazły się na imprezie. Mówiłyśmy, ze jesteśmy z DKF-u- Dyskusyjny Klub Filmowy i piszemy artykuły do szkolnej gazetki. Znałyśmy miejscowego organizatora pana Lubomira i umiałyśmy się zachować. Posiadałyśmy ogromną wiedzę o filmie polskim.
![]() |
Znalazlam to zdjecie gdzies w dokumentach, jest z Łagowa z napisami z tamtych czasów. Zrobię zdjęcia zdjęciom, ale innym razem, bo te albumy gdzieś po rodzicach są pochowane. |
W 1978r. Polska w fazie grupowej grała z Tunezją, a ja w lipcu tegoż roku miałam przyjemność wylądować na lotnisku Tunis-Carthage. Było już po mistrzostwach, ale rozmowom nie było końca. W Argentynie przeszliśmy do ćwierćfinałów. Moje ówczesne wakacje, wspaniale spędzone w Tunezji i Algierii, na Saharze, były z cudownym towarzystwem rozmów o piłce nożnej. Tunezja była wtedy pierwszy raz na Mundialu, reprezentowała cały kontynent.
W 1982 r. kończyłam studia. W czerwcu zapomnieliśmy, ze nadal trwa stan wojenny w Polsce. Łazuka wyśpiewywał co chwilę słowa przedwojennego hitu "uliczkę znam w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy Boniek.." kontynuując " entliczek, pętliczek co zrobi Piechniczek tego nie wie nikt...". Boże, jaka to była radość w narodzie, jaki entuzjazm i duma, i piło się do nieprzytomności bimber zagryzając byle czym.
![]() |
Te stare zdjęcia, pełne nostalgii, ja siebie tu pamietam, szczególnie moją grzywę. |
![]() |
To jest moja impreza z okazji obrony pracy magisterskiej. Ja w środku w pomarańczowej sukience.Tez gdzieś znalazlam w dokumentach. |
W 1986r. graliśmy w Meksyku. Byłam wtedy młodą mężatką i niestety dosyć szybko okazało się, że nie byłam szczęśliwą młodą mężatką. Nic nie pamiętam z tych mistrzostw.
Potem była długa przerwa i na Mistrzostwach znaleźliśmy się dopiero w 2002 r. w Korei i Japonii. Graliśmy z Koreą, ich zawodników nazywaliśmy " duracelami" od ówczesnej reklamy, ze "duracell" doda ci skrzydeł. Oni tak fruwali na boisku i potem dofrunęli aż do 4. miejsca. Z mężem się akurat rozstałam i mecze oglądałam z córkami i jeszcze żyjącym wtedy ojcem. W grupie mieliśmy jeszcze Portugalię i USA. Honorowo wygraliśmy tylko ze Stanami. Ale ile było emocji i szczęścia, że w ogóle tam się znaleźliśmy.
A w 2006 r. wsiadłam w wehikuł czasu i opiszę trochę dłużej, co wtedy przeżywałam. Od dwóch lat znałam już obecnego męża. Piszę pamiętniki i artykuliki do prasy lokalnej, stąd ten dokładny zapis.
Ale nadszedł rok 2010 i mistrzostwa w RPA. Naszej drużyny nie było niestety. Moja koleżanka, która przyjaźni się z zagorzałym fanem Holandii była na meczu finałowym. Wygrała Hiszpania. Zaraz po mistrzostwach spędziliśmy z Kimem wakacje na Costa Dorada. Atmosfera tamtej hiszpańskiej szczęśliwości nadal nam się udzielała.
|
I kolejne mistrzostwa roku 2014 powitały nas, ale niestety oddzielnie. Kim we Francji świętuje ich sukcesy w Beziers, a ja tutaj wspominam. A moja córka nadsłuchuje portugalskiego, wspominając swój Erazmus w Algarve University. Na finał, nawet półfinał będziemy razem, ale czy wskrzesimy dawny entuzjazm? Komu będziemy kibicować? Trzeba by pojechać do Goerlitz i będzie wesoło. Tak blisko. Sąsiedzi na pewno będą zwyciężać. Bycie we Włoszech, czy Hiszpanii, gdy szaleje Mundial, to naprawdę znaczące doświadczenie i bardzo podniecające. Może za cztery lata znajdziemy się w jakimś godnym miejscu, aby powrócić do do tych wspaniałych, neoreligijnych futbolowych emocji.
I 40 lat przeminęło w moich retrospekcjach. A mnie jeszcze w głowie per aspera ad astra i jutro popłyniemy daleko. Żeby się coś działo. Kim też taki dreamer i engine boat kupuje we Francji, to popłyniemy.
I 40 lat przeminęło w moich retrospekcjach. A mnie jeszcze w głowie per aspera ad astra i jutro popłyniemy daleko. Żeby się coś działo. Kim też taki dreamer i engine boat kupuje we Francji, to popłyniemy.
Może i wy czytelnicy powspominacie swoje Mundiale?
Dzięki mistrzostwom moglas podzielic sie ze mną swoimi fantastycznymi przeżyciami. Wyglądasz na zdjęciach zjawiskowo! A szczęscie z Ciebie tryska! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komplement. Jestem wyjątkowo fotogeniczna i uwielbiam się fotografować. Wspaniale pamietać tamte niezwykle chwile. Ze szczęściem obecnie to tak róznie bywa, ale zawsze znajduję sobie do niego powód.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowitą pamięć! Tyle wspomnień!
OdpowiedzUsuńJa pamiętam tylko mistrzostwa w 74 roku, to była mała świetlica w ośrodku wypoczynkowym, dziadek oglądał mecz w prawie pustej sali na starym telewizorze. Potem już nie istniała dla mnie piłka nożna, mistrzostwa i olimpiady.
PS. Kim miał fajną robotę.
Całe zycie pisałam pamietniki i stąd wszystko pamietam, bo lubię do nich wracać.
UsuńTy pamietasz 1974- byłam pewna, ze jestes młodsza.
Tak, Kim mial wspaniałą pracę i tak mnie rozpuscil podróżami przez lata, a teraz posucha.
Ardiola, bo jestem na innym kmputerze i juz sie nie loguję. Pozdrawiam.
No, jestem trochę młodsza :) Literówka mi się wkradła, to miał być 1978, bo ja jestem rocznik 75ty a na wakacje jeżdzilam z dziadkami od 2 do 4 roku życia.
UsuńMało jest kobiet, które tak bacznie oglądają kolejne World Cup, chyba można powiedzieć, że jesteś kobiecym ewenementem :)
OdpowiedzUsuńKim chyba teraz już bardziej przeżywa,Mundial, w końcu drużyna Stanów bierze aktywny udział i soccer w Stanach jest dzięki temu coraz bardziej popularny :)
Skończył się mecz Brazylia-Niemcy. Nikt sie nie spodziewał takiej "egzekucji". Tak mi ich szkoda i całego kraju.
UsuńUwielbiam piłkę nożną podczas World Cup i zawsze mi żal, kiedy się kończy. Jakby jakiś etap życia miał się ku schyłkowi. Pewnie za poważnie to traktuję, i słusznie wypomniała mi to moja kolezanka z Hamburga, ale już tak się sama nakręcam. W 1982 roku rzeczywiscie skonczyła sie ważna epoka dla mnie, studia i młodość. A teraz pytanie "co ja tutaj robię" staje się tak bardzo natrętne. To nie jest moje życie tutaj, nie moje dekoracje i aktorzy. Z żalem to stwierdzam.
UsuńZ niektórymi moimi młodszymi grupami, gdzie chłopcy byli piłkarzami, stawialiśmy zakłady, kto wygra. Stawiałam na Niemcy, mam po 15 cukierków od wszystkich, bo wszyscy obstawiali Brazylię.
Kim dopiero wraca z Francji i akurat zatrzymal sie na nocleg w Niemczech, kiedy w dodatkowym czasie Niemcy wygrywali. Powiedzialam mu, zeby zrobił jakies zdjecia mundialowym fanom w hotelu i w ogole tej atmosferze. A on drwiąco-figlarnie zapytal : What is mundial, do they play against Packers? A co to mundial, czy grają z Green Bay Packers- jego drużyna futbolu amerykanskiego z Wisconsin. Jakby nam zalecano rugby np., albo nie wiem jaki dać przykład. W USA jest duzo południowoamerykanskich emigrantow, też Wlochów, Polaków, i chyba oni stanowią tę dużą grupę fanów futbolu.
UsuńCzy czasem nie za wczesnie zaczynasz analizowac swoje zycie i rozliczac sie z nim? Mundial? Mam go dosc tutaj. Mieszkam na ulicy, na ktorej sa same knajpki,restauracje i oczywiscie kazda z nich ma olbrzymie telebimy, na ktorych mecze ogladaja tlumy i oczywiscie raczac sie duza iloscia ich narodowego trunku- piwa.. Nie musze wlaczas swojego telewizora,bo i tak wiem co sie dzieje. Ja za meczami nie przepadam tak wiec rowniez z tego powodu mundial mnie nie bawi.Mam dosc wrzaskow i halasu z tego powodu, a jeszcze jak graja Niemcy to to juz jest szok.Dzisiaj graja Niemcy i jak wygraja to mam przekichane. Wrzaski do rana. Musze wkladac zatyczki do uszu, zeby moc spac. Takie sa uroki mieszkania w takim centrum wielkiego miasta.Na poczatku mnie to bawilo, ale teraz mam dosc.Mam dosc nocnego gwaru i halasu i dlatego szukam wczasow gdzie jest cisza i spokoj i zadnych tlumow!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Alu!
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po lekturze Twoich wspomnień (byłem kilka dni w Warszawie). No masz co wspominać! A dlaczego futbolowe mistrzostwa?! Przy przeżyciach takich jak Twoje podróże pamiętamy więcej, lepiej. Wspomnienia są żywsze bo dotyczą nie tylko meczu. Ja miło wspominam 1974 rok i te mistrzostwa nie tylko ze względu na cuuudoooowną grę naszych Orłów. Pamiętam lato było dość upalne a ja z rodzicami byłem nad jeziorem Białym k/Włodawy. Cudowna czysta woda, czysta plaża i piękna „dziewczyna ratownika”. Takie zjawisko jak to, że ratownik miał najpiękniejszą laskę na turnusie to chyba reguła i przeszła do historii przez Rudiego Szuberta.
Ja młody chłopak, któremu wdzięki dziewcząt zaczynały być czymś istotnym patrzyłem na tą dziewczynę, jej uwielbienie dla atletycznego młodego człowieka (i jego znudzenie tym i obojętność) a w tle muzyka. Więc na zawsze lato 1974 kojarzy mi się z Mundialem i Orłami Górskiego ale i z cudowną muzyką (akurat jeden wówczas utwór brzmi mi do dziś) Led Zeppelin i Dazed and Confused. Piłkarska potęga Polski przeminęła (raczej bezpowrotnie), piękna nieznajoma dziewczyna jest li tylko wspomnieniem a nieśmiertelna i cudowna jest muzyka. Kocham teraz ten Led Zeppelin bardziej niż wtedy bo teraz to już jest częścią mojej młodości, moich marzeń i oczekiwań.
2 czerwca obchodziłem (prawdopodobnie z wieloma) Narodowe Święto reedycji trzech pierwszych albumów.
Tak więc Alu pozostała mi muzyka, czego również dowiodłem w czasie spotkania z Tobą doborem muzyki, która sącząc się cicho z głośnika umiliła nasze spotkanie i była chyba niezłym tłem do naszych wspomnien.