To taka dla mnie szczególna odmiana, że od pewnego czasu zaczęłam pamiętać w wyszukany sposób o Święcie Trzech Króli. Rok temu była kolacja z ulubionymi koleżankami, koroną i ciastem z migdałem, wcześniej wykwintna kolacja we Francji , a w tym roku komedia Szekspira do przeżycia.
And The season of Misrule czas zamknąć.
Wczoraj skończyłam czytać Dzienniki Marii Dąbrowskiej zatracona w pamięci o niej. I tak planowałam jak najszybciej wrócić do pracy, pożegnać gajówkę z żalem i nulla dies sine linea, jak u Maryjki. Ale tutaj też przyszło mi nauczyć się tak oczywistej wiedzy, że K+M+B, to nie znaczy Kacper, Melchior i Baltazar, o czym byłam przekonana w swojej ignorancji/sic!/, ale Cogito, Matrimonium, Baptesimus albo "Christus mansionem benedicat" Łaciny uczyłam się sześć lat, a nie sprawdziłam tego wcześniej. Shame on me.
Lubię różne religijne ceremonie, i ich osobliwy eklektyzm. W każdej religii spożywamy smakołyki i sprawiamy sobie prezenty na ważne święta. Spotykamy się z rodziną i przyjaciółmi. Wracałam wczoraj od Magdy, mojej ulubionej gajówkowej koleżanki. Pisałam o niej
tu. Wcześniej z przyjemnością uczestniczyłam w angielskiej konwersacji z silnym niemieckim akcentem Manfreda, ojca Magdy dzieci. O operze wiedeńskiej i zamku Schonbrunn, bo on jest wiedeńczykiem. W domu rozmawiają w mieszance niemiecko-angielsko-polskiej.
I w tę magiczną twelfth night objawiły mi się takie nadzwyczajne obrazki. To też zasługa natury niewątpliwie.
Nasza ruina nawet się czarodziejsko zaprezentowała. Śnieg zawsze ustraja przestrzeń publiczną.
 |
`winda` dla kotków. |
|
Te 12 dni już w ich wilię zaczęły się inaczej niż zwykle, bo same we trzy z córkami spożyłyśmy kolację. Tak nigdy się nie zdarzyło, ale prezenty już rozpakowywałyśmy w męskim towarzystwie i było tak miło. I kolory wyjątkowo energetyczne.
 |
Ale zajęte oglądaniem, a dla mnie wino przywiezione az z Gruzji. |
W święta był ladies` evening i znakomite desery. Każda z nas miała tyle do przekazania i zakomunikowania.
 |
Z kuzynką Małgosią i bratową Jolą. I my trzy oczywiście. |
Ja najbardziej cieszyłam się z radości moich córek, ich sylwestrowych planów i tych na najbliższy rok. Oby nam się!
 |
Magda z Mariuszem. |
 |
Dominika z Adamem na Balu Absolwentów. |
 |
A to jakaś miniaturka mi się zrobiła, hehe. Dominika z Adamem na sofie. |
|
A potem była gajówka i cały gejzer inności, prawdziwy
Czas Nieładu lub co chcecie. Wegetariański hindu sylwester.
A to zabawa! Jakby wehikuł czasu, Indie i czas studencki. Pisałam kiedyś o tej mojej odległej
przygodzie
I podpisałabym się po stokroć pod słowami Dąbrowskiej, że chociaż mam coraz więcej lat, to czuję się tak młodo i tyle mogłabym jeszcze osiągnąć i zrobić, ale z odpowiednimi ludźmi wokół siebie, z moimi "Ludźmi stamtąd". A tu nieoczekiwanie i zaskakująco słyszę, że to moje pokolenie budowało Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Chyba jednak starsi ode mnie to tworzyli. Tak w konsekwencji ktoś mi wiek wypomniał. Rozmawialiśmy o Łodzi, jej pięknie i brzydocie
Zapiszę się ponownie na jogę, dla zdrowia, ale wegetarianką nie będę. Chętnie pojechałabym kolejny raz do Indii pospacerować w ogrodach Agry i Fathepur Sikri, wśród zabytków Bhubanesvar i Konarak i gdzie tam jeszcze. Ale z kim? Chyba z Dominiką, bo obie uwielbiamy etniczne potrawy i tamtą kulturę.
Kolejne dni z tych dwunastu nastąpiły też w Swieradowie Zdroju na kolacji noworocznej z Misterem. A to prawdziwy Bad Flinsberg znowu , bo sami Niemcy na ulicach i w restauracjach. Mnie nie przeszkadza to szczególne signum temporis. Lokalny biznes rozwija zamożność miasta.
 |
Główna ulica w Swieradowie. |
Mister ma zwyczaj kupowania czegoś codziennie, wizyty w Mirsku, Rębiszowie, Przecznicy, Proszowej czy Proszówce następowały jedna za drugą. Winter wonderland dopełniał całości i te już powoli nużące radością amerykańskie zimowe hity słyszane w samochodzie bez ustanku.
 |
Droga z Rębiszowa do naszej wioski. |
 |
Tu Greta znalazła Kaja. |
Zajmowałam się czytaniem Dzienników Marii Dąbrowskiej, ostatni tom, ostatni etap jej życia. Gorzki, schorowany, a tyle jeszcze planów, projektów, spotkań i żalu, gdy się czegoś nie zrobiło danego dnia, i żeby nie było , jak w Balladzie o Narayamie, gdzie starych wynoszono w góry.
 |
Ten outfit jak najbardziej dla mnie odpowiedni. |
Oglądałam telewizję, parę starych filmów, które na ogól puszczają w tym okresie. Nie przeszkadza mi ich oglądać po raz n-ty. Ta ich zwolniona stylistyka, przesada aktorska jest ciekawsza od współczesnego dopracowania. Nieomylność komunistycznej "pattern of culture", bo najczęściej polskie filmy oglądam, jest już od dawna niedorzeczna , ale nadal zabawna. Są też i ponadczasowe dzieła, jak np. Noce i dnie. Czasami coś próbuje Misterowi tłumaczyć, ale on jest zdecydowanie odporny na pewną wiedzę.
Towarzyszyły mi kotki, bo głównie zajmowałam pokój dzienny i to było niepowszednie udziwnienie mojego czasu tutaj,
 |
Nie wiem skąd te plamki, od światła? Zanieczyszczony obiektyw? |
 |
Na moich świątecznych serwetkach |
 |
Jak tu cieplutko, nawet na kamieniu. |
bo ja na ogól za kotami nie przepadam, a te Mister udomowił, rozpuścił, bo dla niego są ważniejsze niż ktokolwiek czy cokolwiek. Jego dzieci. Więcej do nich gada niż do mnie. I niech mu będzie na zdrowie, bo kotki mają moc uzdrowicielską i terapeutyczną.
 |
Na kuchni też smacznie. |
 |
Poohbear upodobał sobie serwetki. |
 |
Moja niedokończona w pracy szlifierskiej beczułka-stolik. |
Chodziłam też regularnie do kościoła, to głównie `
z hołdu dla piękności obrzędów katolickich i tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji naszego państwa, i moim pokornym hołdem dla Jana Pawła II`. / z tej przyczyny Dąbrowska napisała w testamencie o swoim pogrzebie katolickim, tam wspomniała Jana XXIII/. Zawsze przy tym zwracam uwagę, że studia literatury w komunistycznym okresie pozbawiły mnie gruntownej wiedzy na temat Biblii. Nie uczono nas i wiedzy nie przemycano. Uczyłam się Biblii od Anny Kamieńskiej i jej Książki nad Książkami min.
 |
Rębiszów-kościół św. Barbary. |
|
W styczniu, roku moich urodzin Dąbrowska pisała, że Hłasko dostał Nagrodę Wydawców i" nie było drastycznej wymiany zdań. Nawet dwu matadorów partyjnych wygłosili entuzjastyczne przemówienia na temat Hłaski". A ja dałam córce na gwiazdkę książkę "Sowa, córka piekarza". Taka koincydencja.
Dąbrowska po sto razy czytała niektóre klasyczne pozycje. Ja też tak czytam i widzę ogrom różnic "pattern of culture" w literaturach zachodnich i naszej. Naciągane jest nasze zrozumienie
50 lat temu, 6 stycznia Dąbrowska pisała, że
"myśli coraz mniej, fakty coraz uboższe. Jak to niemożebne uwierzyć, że wiecznie młoda Maryjka zmienia się w staruszkę grającą w ciuciubabkę ze śmiercią". Zmarła 19 maja 1965. I nie była taka wiekowa, 76 lat tylko. Mój ojciec zmarł również w tym wieku, zdecydowanie za wcześnie.
I tak życie mija sztuka po sztuce, po skończonej komedii druga. Szekspir w "Wieczorze Trzech Króli" żałośnie wspomniał :
"Ten świat się począł bardzo dawno, hej ho, pada deszcz i wiatr łka. Cóż stąd? Kończymy rzecz zabawną. lecz pragniemy was bawić co dnia".
Z entuzjazmem zajmowałam się codziennie `kijkowaniem` dla zdrowia i podziwianiem lokalnych uroków.
12 dni zleciało, i
w rzeczy samej, i zaiste był to całkiem bardzo miły wypoczynek, bo dla mnie zaczął się już 19.grudnia. Musiałam użyć te słówka, bo mi się podobają. A ile maili napisałam i przeczytałam. Lubię pisać i rozmawiać. I nawet jeszcze jutro nie wracam do pracy, haha. Pojutrze. Dobrze mi. Wiem. Tak to jest na prawie emeryturze.