Moja lista blogów

niedziela, 20 lipca 2025

Niech słońce świeci- the Earth says hello.

   Odkąd mamy ten letni dom na Dolnym Śląsku przyjeżdżam co roku na festiwal obwołany jako hipisowski do  malowniczego miejsca nazywanego Stacja Wolimierz w  Pobiednej. Oj, nie lubię tej nazwy, nadali ją wiadomo od zwycięstwa żołnierzy radzieckich, a potem nie zmieniali.  Stacja, bo to kiedyś autentyczna stacja kolejowa, a  pracuje tu i bardzo aktywnie działa kilka lokalnych i regionalnych stowarzyszeń. A zaczęło się już w 1988 roku od Teatru  Kliniki Lalek i Fundacja na Rzecz Wspierania Kultur Alternatywnych i Ekologicznych.

Stąd prawdziwa lokomotywa zostawiona jako symbol. Wszystkie dawne niemieckie stacje to bardzo solidne budynki, przykłady czasami neogotyckiej architektury końca XIX wieku. Tutaj domów szachulcowych.

Obserwują nas oczy bóstwa.

Czyli byłam tam już wiele  razy. Pierwszy raz sama, bo  w ostatnich latach z wnuczką. Z naszej dawnej gajówki czy obecnego miejsca letniego zamieszkania, to tylko około 20 km. Na Gryfów Giebułtów Świecie. Mija się zjazd do Leśnej, gdzie znajduje się zamek Czocha.  Im bliżej miejsca, to roztaczają się piękne widoki na Góry Izerskie. 

Trzeci tydzień lipca na ogół trafia się upalna pogodą. Można się letnio kolorowo wystroić i poczuć magię  hippisowskich czasów. /nie pisowskich/





Gdy tak zastanawiam się skąd się wzięły moje skłonności do muzyki rockowej i tego typu hippisowskich  zachowań,  to odpowiedź jest jedna.  Z pewnością pierwsze wyjazdy zagraniczne,  które były totalną petardą dla kształtowania mojej późniejszej nie tylko  muzycznej  osobowości. 

Bębny,gongi są bardzo typowe dla  muzyki Wschodu.

W poprzednich postach zastanawialiśmy się nad wyjazdami zagranicznymi. Wycieczki do krajów zachodnich, zanim staliśmy się częścią demokratycznej Europy,  były trudniejsze z powodu bardzo niekorzystnej dla nas wymiany dewizowej. Pod koniec lat 70. i potem 80., bo te czasy biorę pod rozwagę, kraje tzw. trzeciego świata były dostępniejsze. A mnie od zawsze pasjonowały kraje egzotyczne, inne kultury. Nie byłam wychowywana w duchu naszej religii, nawet dziadek nie chodził do kościoła 🤣 to z ogromną wnikliwością zapoznawałam się z religiami Dalekiego Wschodu, nie żeby być wyznawcą, ale czerpać z  ich filozofii. 

Podróżnik Chris miał bardzo fajne stoisko z ciuszkami.

O swojej podróży do Afryki Północnej wspominałam niedawno, a tam zobaczyłam ogromny żywioł wszystkich afrykańskich krajów na Igrzyskach tego kontynentu, które wówczas odbywały się w Algierze. Kulturalnych igrzyskach, nie sportowych. Bardzo mi się podobała ta radość życia, kult ciała, tańce, entuzjazm Taka nieokiełznana prymitywna spontaniczność, witalność, fizyczność. A dwa lata  potem byłam dwa miesiące  na wyprawie w Indiach i Nepalu, a tam już feeria życia, miłości,  afirmacja seksualizmu, temperament i żar. Byłam już trochę starsza, to wiedziałam o co chodzi😀. My bardzo dokładnie poznaliśmy te kraje, a nie jak teraz się zwiedza na krótkich wycieczkach. Ponadto czasy były inne, bezpieczniejsze. Takie pobyty zostawiły trwałe fermenty w moim życiu i osobowości. Słuchanie rockowej muzyki lat 70. to jakby znowu wędrówki po knajpach w Kathmandu.  I takie naturalne rozmowy z ludźmi, którzy czują podobnie.  Dlatego jeździłam wcześniej na Woodstock do Żar z córkami nastolatkami.

Na festiwalu w Wolimierzu wszyscy mówią ci na ty i traktują cię partnersko.
Rozmowy o Nepalu.

 Zauważyłam jak w ostatnich latach zmienił się bardzo stosunek młodych ludzi do starszych. Kiedyś wcześniej ci młodzi nie potrafili tak łatwo mówić na ty, nie wiedzieli czy do końca wypada. A teraz bez problemu. Wszyscy jesteśmy bardziej otwarci życzliwsi serdeczniejsi. Ludzie więcej podróżują,  są naturalni i tacy bardzo bardzo serdeczni, interesują się tobą nawiązują rozmowę. Można nawet zapalić skręta.  To nie jest jak w pociągu, kiedy wszyscy mają słuchawki w uszach. Jest wesoło, w prawdziwym teatrze życia.

Ale czujesz się bezpiecznie, przyjacielsko. Bardzo dużo dzieci i mnóstwo dla nich zajęć.



Chyba nie sprzedają piwa, bo w ogóle nie widziałam podpitych ludzi, czasami  natomiast czuję się dymek "maryśki".
Tańczę z takim młodym i pytam się go czy oglądał  film Teściowie 2, i mówię do niego, że ja to jak ta babcia pana młodego, a tam grała jeszcze Ewa Dałkowska💔, nie wiem czy to widzieliście. Taka starsza pani podrywająca młodych facetów  mówiąc po niemiecku. A on na to, niech będzie babcia ale jaka! Alicja w krainie czarów i już.
Tu już w tańcu jakby z równolatkiem.

Tu zanim się rozgrzałam i rozebrałam😀

Wolimierz Festiwal jest dla każdego kto ceni wolność, sztukę, otwartość, ekologię. To pozytywna energia i magiczna przestrzeń. Chyba pisałam o tym w zeszłym roku, ale przy okazji innych festiwali wakacyjnych.  Z przyjemnością piszę i teraz i dzielę się z wami zdjęciami👍💓 W tamtym roku byłam bardziej kolorowa. Chyba jednak  lepszy nastrój wtedy mi towarzyszył. Też było upalnie. Z wnuczką i koleżanką.



Jedzenie zawsze wolę wegetariańskie niż mięsne. A tu tylko takie.





Czy myślicie, że Wasze gusty muzyczne kształtowały  jakieś wydarzenia z życia?  Znajomości, nauczyciele, rodzice, filmy?

PS Specjalnie dla Lech zdjęcia z naszego KCK. Ten outfit pewnie ci się bardziej spodoba?😀 Ja mam rozdwojenie jaźni😀 Najczęściej, żeby posłuchać muzyki klasycznej jeżdżę do Kielc. Właściwie to lubię wiele rodzajów muzyki, soul blues jazz tradycyjny pop. Nawet country&western. To wszystko zależy gdzie i z kim jesteś.



21 komentarzy:

  1. Och cóż za bogactwo obrazów, wrażeń, refleksji !!
    Dziękuję.
    No to i ja sobie pozwolę na kilka refleksji
    Niech świeci słońce - tytuł wpisu skojarzył mi się z radziecką piosenką o podobnym tytule ==> https://www.youtube.com/watch?v=aQPI_GXFano
    Pobiedna - rzeczywiście wieloznaczna nazwa - PO-biedna a czy była PiS-bogata?
    Polska i niemiecka wersja wikipedii podaje sporo szczegółów o nazwie tych okolic - Meffersdorf, WIgand - ale nie wyjaśnia skąd wzięła się Pobiedna. W 1945 r nazywała się przez pewien czas Sokołów.
    Hippisi - podczas wędrówki z żoną w Dolinie Kłodzkiej (1968) spotkaliśmy hippisów, wydawali mi się mocno zdezorientowani - wiedzieli, że to modne w USA, ale nie wiedzieli co z tego wynika. Ja wiedziałem coś o poezji Allena Ginsberga i książkach J. Keouraca więc przez kilka minut traktowali mnie z szacunkiem.
    Gusty muzyczne - od czasu gdy usłyszałem w radio uwerturę do opery Carmen - miałem chyba 9 lat, była to muzyka klasyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lechu, że poruszyłeś taki pasjonujący temat nazewnictwa dawnych po niemieckich miejscowości. Mój mąż zawsze się pyta, jaka nazwa była przed wojną zawsze podobają mu się te stare nazwy bo łatwiej może wymówić. Po wojnie była prześwietna Komisja Nazewnictwa pod kierunkiem wybitnych językoznawców, ale nie zawsze zdążono z wymyślaniem i nieraz lokalni sami tego dokonali. Tutaj wyraźnie nawiązuje się do słowa rosyjskiego pobieda, czyli zwycięstwo jak z pewnością wiesz. Dawniej mieliśmy dom w gminie Mirsk, nazwa wyraźnie nawiązywała do rosyjskiego słowa mir. Nazwa wsi, gdzie teraz mieszkamy bardzo mi się nie podoba, przed wojną, Welkersdorf, a wcześniej Villa Wolfkeri. Zaraz po wojnie nazwali ją Wilczy Dół, a potem Rząsiny. To dobra inspiracja na ciekawy post 👏
      Piosenka Zawsze niech będzie słońce oczywiście pamiętam. To piękny przebój, po rosyjsku też umiałam 👏
      Gdy miałam 14 lat ciocia, ta z Wrocławia zabrała mnie do opery, na Halkę i również muzyka klasyczna mnie oczarowała. I do tej pory funkcjonuje prawie na równi z rockową🤣 też ma w sobie dużo namiętności. Ale ta druga jest dla mnie bardziej witalna. Bliżej życia, utożsamia bunt. Trudno było być hipisem w Polsce lat 60. Dobrze, że ich trochę wyedukowałeś 🤣


      Usuń
  2. bo kto jara Ziele chla niewiele /jara lub wapuje, akurat ceny wapków spadają sukcesywnie, co czyni ten sport coraz bardziej lungs friendly/, tylko niestety wytłumaczenie tego debilom prawodawczym to jest naprawdę żmudna robota...
    ale zostawmy na razie ten smutny temat...
    pojęcia nie miałem o tej imprezie w Wolmierzu, a musiało być naprawdę mega zajebiście...
    nie lubię słowa "seksualizm", bo czy trzeba jakoś specjalnie, naukowo nazywać normalność, nie tworzenie problemów ze spraw zasadniczych?...
    pytasz o filmy... co powiesz na "Billy Jack"?... widziałaś?... no pewnie, że widziałaś, nie mogłaś przegapić... bo to swego czasu była kultowa pozycja obowiązkowa dla ludzi, którzy o Ruch otarli się chociaż odrobinę...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A to właściwie tak przy Kimie się bardzi...ej rozwinęłam, jeżeli chodzi o wiedzę kulturową, bo to prawdziwy stary hippis i te smaczki związane z paleniem. Zawsze byłam typem wzorowej uczennicy, ale bardzo pociągały mnie skoki w bok 👍🤣 i tak się złożyły te moje wyprawy młodości, które trochę zdeprawowały moj charakter. Film kiedyś Kim mi znalazł jako amerykańską ciekawostkę kulturową. On sam był muzykiem/ perkusja/ najbardziej uwielbia taki kawalek ac/dc, który często lubi słuchać. Potem pływał na statkach. Dziwi się ,że jeszcze żyje, bo chyba teraz wolałby być członkiem establishmentu i wygodnie żyć, jak kiedyś jego rodzice. Kiedyś jego opowieści mnie bardzo fascynowały. Teraz, gdy sama jestem coraz starsza, to też pojawia się pewna ambiwalencja. Ale chęć młodzieńczej przygody jest silniejsza.
    To był już 30 festiwal🤣 teraz gdy wiesz, możesz poczytać na ten temat i przyjechać na drugi rok 🤣. Ponieważ jest to sztuka tak zwana alternatywna, nie mają reklamy w mediach. Ale przyjeżdżają ludzie z całego świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy nie byłem typem wzorowego ucznia, nigdy nie miałem takich ambicji i nigdy mnie nie kręciły takie typiary, tylko wolę chuliganice...
      ale...
      sprawa wcale nie jest taka prosta... okazuje się nieraz, że pod maską (czy może raczej pod majtkami) wzorowej panienki kryje się fajna łobuziara, zaś pozorna łobuziara okazuje się być zblokowaną pensjonarką... jak mawiali starożytni Enochianie "nie poliżesz - nie wiesz"...
      sprowadzanie Ruchu do samego Ziela jest mega uproszczeniem i spłyceniem całej sprawy, w końcu na świecie było i jest sporo hipisów, post-hipisów, hipsterów, czy innych freaków, którzy wcale Ziela nie używają... ale żadne z nich nie tworzy zeń problemu i to jest to, co ich odróżnia od reszty...
      aczkolwiek z tą resztą to bywa rozmaicie... są typy/typiary edukowalne i nieedukowalne, ale to już jest temat na cały osobny serial...

      Usuń
    2. Tak, tak. Osobowości to temat rzeka. W młodości czytałam Junga, Freuda i Witkacego, który miał bardzo ciekawy pogląd na tę sprawę 👍😗

      Usuń
  4. Byliśmy dwa razy w Zamku Czocha i gdybym wiedziała o Wolmierzu, to pewnie byśmy zajrzeli:-)
    Pasujesz do tych kolorowych ludzi i tańców, energia pozytywna i radość co krok!
    Co do muzyki - mój ojciec uwielbiał Kiepurę, więc arie operowe i operetkowe u nas gościły często, poza tym muzyka z płyt pocztówkowych odtwarzanych na Bambino.
    Mąż torturował mnie ciężkimi dźwiękami, ale tez zaraził miłością do Kitaro Vangelisa. Och, przez całe życie ciągle cos odkrywamy, inne porzucamy...
    Piękna ta ostatnia kreacja!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za komplement. Ja mam dwie córki, ponieważ figury cały czas mamy zbliżone, to ja mam dwie ekstra szafy do pożyczenia, gdy potrzeba 🤣
    Mój mąż RIP też lubił hard rock, jak ja. Zostały po nim płyty, znaczy już CD. niektóre nadal mam w samochodzie , chociaż on już nie żyje prawie 20 lat. Budgie, Dire Straits.
    Od Kima mam cały wachlarz dobrej muzyki amerykańskiej. On miał mnóstwo płyt CD i nadal ma chociaż już ich nie słucha. Bo w samochodach to ma z pendrive'a.
    A od rodziców sentyment do piosenek z lat 50. Z kolei moja mama lubiła Fogga. Bo z lat 60. To już sama pamiętam ma. Też lubie bo przypominają słodkie beztroskie, chociaż biedne dzieciństwo. Ale wszyscy wtedy byliśmy biedni.
    W każdym regionie kraju jest teraz mnóstwo festiwali podczas weekendow.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale piękne kolory. Jak to dzieci kwiaty 🌻🌻🌻 wakacyjny luz. Hipisowska filozofia jako letnia atrakcja. Najważniejsze, że jest słońce i pogoda, Jak w tej piosence wspomnianej w komentarzu. Tylko nie ma pokoju na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję koleżankom za miłe słowa ❤️ i szkoda, że nie pojawiły się te, które planowały przyjechać 😭

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś niesamowita a Twój głód życia i uczestniczenia w najróżniejszych wydarzeniach jest zaraźliwy. A najfajniejsze jest to, że Ty świetnie do tego pasujesz, gdziekolwiek masz szansę być, umiesz się odnaleźć. A później opowiadasz o tym tak, że słuchanie o Twoich przygodach jest największą przyjemnością.
    Ja natomiast mam ogromny sentyment do Lata z radiem, dla mnie to oprawa muzyczna wakacji z dzieciństwa a gdybym miała podać piosenkę, która najbardziej utkwiła mi w sercu to byłoby to "Pamiętajcie o ogrodach". Usłyszałam ją jako dziecko i do dzisiaj pamiętam chociaż teraz usłyszeć ją można bardzo rzadko. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za trafną ocenę mojej osobowości 🤣 bo ja nie przyjmuję do wiadomości, że mój wiek jest taki szacowny i tak patrzę egocentrycznie na świat. Nie jestem typową babcią ani tym bardziej matką. A żoną już najmniej 🤣 też płaci się za takie podejście do życia. Ale jakoś daję radę.
      Też uwielbiam Lato z radiem. Słucham znowu po ostatnich wyborach parlamentarnych, gdy jest na nowo apolityczne. Ciągle przypominają stare przeboje. Lato z radiem na początku to był wielki hit. Raz się dodzwoniłam, byłam nastolatką i mój głos rozbrzmiewal na całą Polskę. Wszyscy w mieście rodzinnym mi gratulowali, bo wszyscy słuchali wtedy tego radia 🤣 mówiłam o wakacjach w Łagowie lubuskim, gdy tam były festiwale filmowe. A ja uczestniczyłam w trzech. Z przebojów to chyba Chałupy welcome to, albo Sun of Jamaica. Tak na szybko z przypomnienia. Dzisiaj pojechałam do Czech kupić piwo cannabis, bo jutro przyszywamy zięć przywozi wreszcie wnuczkę, to go poczęstuję. Mam blisko, 25 km.
      Słonecznych dni dla Ciebie.

      Usuń
  10. Ależ kolorowo i energetycznie! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie ♥️

    OdpowiedzUsuń
  11. Tu Haniamrok. Świetna (wizualnie) impreza. I Ty taka 'rozgrzana" ;)! Ja nie mam w sobie takiej "pary". Ale głód podróży, poznawania nowych miejsc i ludzi nadal we mnie jest. Wiek ma tylko o tyle do rzeczy, że musi być zdrowie. Bo już Kochanowski pół ery temu pisał, że "nic nad zdrowie" "gdy nie masz siły, to świat niemiły". A ja jestem matka - Polka i nawet ostatnio babcia - Polka:)) I daje mi to mnóstwo radości i spełnienia (tylko nie za często, bo to jednak mocno wyczerpuje);))
    Na ostatnich zdjęciach prawdziwa "laska" z Ciebie :))Ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement. Bardzo zawsze fotografa pouczam, żeby zrobił dobre zdjęcia 🤣 już są dowcipy w moim towarzystwie na ten temat.
      Tak, zdrowie najważniejsze i to się docenia w starszym wieku. Minęły dawno czasy upijania się po nocach 😗 czy bardziej siedzenia po nocach. Role babci i matki są bardzo męczące. Ja najchętniej tylko na weekend, ale zdarzają się dłuższe opieki.

      Usuń
  12. Dziękuję za PS - znaczy... jeszcze nie zeszłem na PSy.
    Muzyka klasyczna w Kielcach - zaskakujące bo moje pierwsze kontakty z muzyką klasyczną były właśnie w Kielcach - to była Wojewódzka Orkiestra Symfoniczna, mieli chyba 4-6 koncertów rocznie, stałymi punktami repertuaru była Uwertura do opery Lekka Kawaleria i Zaproszenie do Tańca - bardzo sympatyczne utwory.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Filharmonia im. Oskara Kolberga ma stare tradycje sięgające czasów przedwojennych, obecnie mieści się w nowoczesnym budynku w Międzynarodowym Centrum Kultur na ulicy Żeromskiego. Natomiast Kieleckie Centrum Kultury to nowoczesny budynek z początku lat 2000. Ma ogromną powierzchnię bardzo ciekawy wystrój, znajduje się tam wiele różnych instytucji kulturalnych. Teatr imieniem Żeromskiego jest w tym samym miejscu miejscu na ulicy Sienkiewicza. To są przybytki kultury do których jeżdżę najczęściej, bo mam najbliżej.
    Pozdrowienia ze słonecznej dzisiaj mojej dolnośląskiej wsi 🌻😊

    OdpowiedzUsuń
  14. Impreza bardzo kolorowa i wyluzowana, chyba dzięki skrętom. :) Choć... mam mieszane uczucia, bo tam przecież dzieci. Z drugiej strony ludzie piją trunki przy dzieciach, więc co za problem zapalić jointa. Dymu marychy nie lubię- cuchnie stęchłym potem.
    Ty też prezentujesz się jak kolorowy ptak:) Bosko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie widziałam palących, tylko czułam ten dymek gdzieś. W okolicy tzw. plaży. Mnie bardziej odpowiada niż tytoń. Taki słodki dla mnie. Było mnóstwo rodzin z dziećmi, to zajmowali się nimi. Kolory były radosne i kolorowe 🤣

      Usuń
  15. Mnie tytuł kojarzy się nie z radziecką piosenką, a Let the sunshine z Hair co doskonale ilustruje wpis z hippisowskiego spotkania. Tak mają rację poprzedni komentatorzy, iż jesteś bajecznie kolorową i żywiołową osobą. Temperamentną. :)
    Co do muzyki to moje pierwsze doświadczenia to były wizyty w teatrze muzycznym, gdzie zaprowadziła po raz pierwszy ciotka, która miała bilety z zakładu pracy. Poznałam ten gatunek i wsiąkłam, oszalałam. Potrafiłam słuchać kasety (bo wówczas słuchało się kaset, których taśmy się z czasem rwały i kleiło się je, bo jak już raz się zdobyło takie nagranie to się je szanowało. Słuchałam tych kaset do zdarcia (wówczas mój number one był Skrzypek na dachu. Pamiętam nawet, że zamęczałam moich chłopaków wysłuchiwaniem tej muzyki. A potem przyszłą fascynacja Demarczyk i piosenką aktorską. Rocka lubiłam, ale chyba dziś lubię bardziej, wówczas byłam jakby doroślejsza. Na operę zaprowadzono nas ze szkoły, był to Straszny Dwór, a mnie bardziej interesował siedzący w ósmym rzędzie Darek z rok starszej klasy niż to co się działo na scenie. Do dziś za operą nie przepadam, choć podejmuję próby zaprzyjaźnienia się z nią i chadzam od czasu do czasu na przedstawienia (z Magdą, która bardzo lubi operę), doszłam do etapu, że wytrzymuję całe przedstawienie bez chęci wyjścia w połowie i nawet mi się podoba, ale bardziej muzyka niż wokal. Natomiast jazz, który kiedyś mnie nudził dziś zachwyca i to od czasu obejrzenia filmu Po słonecznej stronie ulicy (chyba taki nosił tytuł. Z młodym Sthurem. Młodym :)) dziś już nie taki młody). A teściów i Teściów 2 oglądałam i dobrze pamiętam Dałkowską bardziej żywiołową od jej filmowej córki. A co do moich muzycznych preferencji do dziś najbardziej lubię muzykale i piosenkę aktorską, a że w piosenkach najważniejsze są dla mnie słowa to cenię poetów (za których uważam Młynarskiego, Koftę, Cygana, Osiecką). Taka trochę staromodna jestem w tej kwestii, a może nie tylko w tej.

    OdpowiedzUsuń