Z dedykacją dla Agnieszki, która zainspirowała mnie do napisania tego postu.
Będąc młodą / nie lekarką/ nauczycielką, wypełniałam rolę wychowawczyni w pewnej fajnej klasie. To akurat była moja jedyna klasa, którą prowadziłam przez 4 lata i bardzo się z nimi zżyłam. Potem jeszcze krótko pracowałam w państwowej szkole i nie miałam wychowawstwa dłużej niż dwa lata. Uczyłam już wtedy angielskiego i to był zupełnie inny kontakt niż na języku polskim i kółkach teatralnych.
Jacek Kaczmarski, którego 60-tą rocznicę urodzin obchodzimy w tych dniach, gdy pisał swoją słynną piosenką, miał dwadzieścia kilka lat, a tyle w niej goryczy. Odniosę się najpierw do mojej rzeczywistej klasy.
Co się stało z naszą klasą
Pyta Adam w Tel-Avivie,
Ciężko sprostać takim czasom,
Ciężko w ogóle żyć uczciwie -
Co się stało z naszą klasą?
Wojtek w Szwecji, w porno klubie
Pisze - dobrze mi tu płacą
Za to, co i tak wszak lubię./ Marta z mojej klasy wyjechała do Danii na początku lat 80., lub wcześniej, uczyła się z nami tylko rok, bardzo ładna była. Mieszkała w moim bloku, to sąsiedzi gadali. Jej Mama wcześnie zmarła i nie przyjeżdżała do kraju.
Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, Bożenka była w Kanadzie, ale wróciła. Miała doskonałe warunki u siebie w Wadowicach.
Bo tam mają perspektywy,
Staszek w Stanach sobie radzi,/ piękna Ania, krótko była w naszej klasie, też wyjechała do USA, jej starszy ex- mąż wrócił do Polski niedawno, ona się świetnie podobno urządziła/
Paweł do Paryża przywykł,/ Lidka mieszka w Niemczech od skończenia studiów, po fizjoterapii. Ambitna bardzo.
Gośka z Przemkiem ledwie przędą, nie mieliśmy takich przypadków u nas. Niektóre dziewczyny nie miały
W maju będzie trzeci bachor, dzieci i adoptowały w późniejszym wieku. Wcześniej jeździły dużo po świecie i dobrze im się wiodło i wiedzie nadal.
Próżno skarżą się urzędom,
Że też chcieli by na zachód,
Za to Magda jest w Madrycie
I wychodzi za Hiszpana,/ Jola, doskonała germanistka, po studiach wyszła za mąż za starszego Niemca, którego poznała na Targach Poznańskich, tam studiowała, prowadzi obecnie w Bawarii dużą firmę po śmierci męża, ma syna Jana
Maciek w grudniu stracił życie, dziewczyny mniej zajmowały się polityką
Gdy chodzili po mieszkaniach,
Janusz, ten, co zawiść budził, Gośka była bardzo zdolna, niestety zmarła prawie10 lat temu
Że go każda fala niesie,
Jest chirurgiem, leczy ludzi,
Ale brat mu się powiesił,
Marek siedzi za odmowę, nasza klasa była żeńska, to nie wiemy, jak tam chłopaki sobie w wojsku radzili
Bo nie strzelał do Michała,
A ja piszę ich historię
I to już jest klasa cała.
Jeszcze Filip, fizyk w Moskwie -
Dziś nagrody różne zbiera,
Jeździ, kiedy chce do Polski,
Był przyjęty przez premiera.
Ja jestem z pokolenia Jacka Kaczmarskiego, ale nigdy wcześniej nie miałam takich tragicznych rozmyślań w związku ze swoją prawdziwą klasą, chociaż niektórzy " w grobie", ale to tak procentowo los zabiera ludzi i w każdej dekadzie kogoś ubywa z przyczyn chorobowych czy też lekkomyślnego trybu życia. Moja klasa wchodziła w życie w ponurej dekadzie lat 80-tych. Ale jakby to rozpatrzyć losowo, ci, którzy doszli do matury z nami, wszyscy skończyli studia potem. W większości nauczyciele, urzędnicy, bo to była klasa humanistyczna. Siebie bym też umieściła w piosence jako ta, co nagrody zbiera, była przyjęta przez premiera/ wspomnienie mojej międzynarodowej nagrody Eurotunelu, przyjęta przez premiera UK i prezydenta Francji, glorious time, hehe. Na 29 osób, około 15, jak dobrze liczę, zostało w swoich rodzinnych miejscach niedaleko naszego miasta, sporo dziewczyn mieszkało w internacie. Trzy są w Krakowie. Bożenka w słynnych Wadowicach. Nie mam ostatniej wiedzy o wielu z nas. Matura 1977. Ostatni raz w większym gronie spotkałyśmy się w 20-lecie matury.
A teraz ad rem.
Kiedy objęłam swoje pierwsze wychowawstwo w klasie 4b, byłam młodą mężatką, zaczął się trzeci rok mojej pracy zawodowej i miałam roczną córeczkę Magdę. Uczyłam wtedy języka polskiego, mieszkałam najpierw w tzw. M2, a potem, prawie w wybory 4 czerwca, zamieszkałam w M4 na Rosochach, i miałam nowy samochodzik, prosto z salonu brązowy Fiat 126p. Dojeżdżałam do szkoły na obrzeża miasta, do dzielnicy Koszary i pracowałam tam łącznie 8 lat. W tym rok byłam na urlopie macierzyńskim, gdy urodziła się Dominika.
Lata 80-te to były ciężkie czasy, takie biedne i siermiężne, ale jakoś sobie radziliśmy. Niewesoło i przygnębiająco ja to znosiłam, pomimo, że moje warunki życiowe były całkiem przyzwoite. Jak na tamte czasy oczywiście. Małżeństwo od początku nie układało się tak, jak sobie wyobrażałam. W związku z tym, zajęłam się swoimi pasjami i oddawałam się pracy jak najlepiej umiałam. Moja praca magisterska była poświęcona wpływom Japonii na polską literaturę modernizmu. To była moja młodość i reminiscencje dawnego głębokiego uczucia.
Moja klasa na szczęście nie ma doświadczeń Jacka Kaczmarskiego. Oni wchodzili w życie w drugiej połowie lat 90. To były już zupełnie inne czasy, ale pozwolę sobie pozostać w atmosferze barda Solidarności, oddając mu pewne uszanowanie, podziw i uznanie. Ale dlaczego wyjechał do Australii? Też chciał żyć wygodniej.
Odnalazłam klasę całą - emigracja- nie wygnanie, w kraju w szczęściu/ na wygnaniu, w kraju, w grobie/
Ale coś się pozmieniało, Każdy sobie rzepkę skrobie. Muszę Kaczmarskiemu zaprzeczyć.
Moi uczniowie w równowadze i stałości żyją w swoim rodzinnym mieście , niektórzy są nadal przyjaciółmi. Mamy jedno klasowe małżeństwo. Magda i Paweł. Ta wewnętrzna harmonia, pewien ład duchowy to zasługa ich zamieszkania, tak myślę socjologicznie. W większości wszyscy mieszkali w domach prywatnych i znacząco zakorzenieni byli w tych okolicach.
Odnalazłem całą klasę, wyrośniętą i dojrzałą
Rozdrapałam młodość naszą, lecz w ogóle nie bolało
Tak, w ogóle nie bolało... Refleksje po spotkaniu ciągle w moich myślach i dlatego napisałam ten post, życie moje i ich też.
Już nie chłopcy, lecz mężczyźni, już kobiety, nie dziewczyny
Młodość szybko się zabliźni, nie ma w tym niczyjej winy
Wszyscy są odpowiedzialni, wszyscy mają w życiu cele
Wszyscy w miarę są normalni, ale przecież to niewiele/ ...mówił Kaczmarski, a ja powiem, że to wspaniale, i o to chodzi, że jesteśmy normalni
Nie wiem sam, co mi się marzy, jaka z gwiazd nade mną świeci
Gdy wśród tych nieobcych twarzy szukam ciągle twarzy dzieci
Czemu wciąż przez ramię zerkam, choć nie woła nikt: "kolego!"
Że ktoś ze mną zagra w berka, lub przynajmniej w chowanego
Lub przynajmniej w chowanego...
Własne pędy, własne liście zapuszczamy każdy sobie
I korzenie oczywiście na wygnaniu, w kraju, w grobie
W dół, na boki, wzwyż ku słońcu, na stracenie, w prawo, w lewo
Kto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo...
I w tej kwestii moja klasa jest zupełnie odmienna od przeżyć Kaczmarskiego. 18 osób kończyło ósmą klasę, z czego obecnie 9 osób mieszka nadal w rodzinnym mieście i często niedaleko swojego dawnego miejsca zamieszkania, gdzie wybudowali nowe domy, lub wyremontowali rodziców domostwa. Np. na ulicy Skośnej czy w Sudole. Rozmawiałam z Wiolką w żółtym domku na Kątach, jak powiedziała Ela. Od razu się poznałyśmy.
Moje dzieci kumplują się i spotykają.
Trzy osoby mieszka za granicą/ Grecja, Włochy, Norwegia/, sześć osób w innych polskich miastach / Kraków, Warszawa, Kielce, Lublin/. Ale wszyscy doskonale pamiętają o swoich korzeniach i często wracają do swojego rodzinnego miasta, gdzie mają nadal żyjących rodziców, czy inną rodzinę.
A na stracenie,/ dosłownie prawie/ to tylko Tomek , który w Motorcrossie angażuje sie ciałem i duchem.
Na fejsbukowy apel koleżanki, która przyjechała z Włoch z wizytą do rodziców, pojawiło się 10 osób na spotkaniu zaplanowanym w kilka dni. To było bardzo wzruszające, bo na ogól młodzież licealna łatwo się zbiera, ale z podstawówki, to już trudniej się zorganizować.
To była dobra klasa i rodzice tacy zaangażowani i odpowiedzialni. Przyjaźniłam się z niektórymi przez lata, bo byli niewiele starsi ode mnie. Dobrze wychowali swoje pociechy, które kontynuują ich odpowiedzialne postawy rodzinne. Conajmniej połowa skończyła studia wyższe, już zajmują odpowiedzialne stanowiska w pracy, mamy właścicieli sklepów, stoisk i różnych firm usługowych. Oddają się też rozmaitym życiowym pasjom,.tu Monika.
.Tu Tomek pokazuje swoje talenty.
Niektórzy mogą się pochwalić już 20-letnimi dziećmi. Ci za granicą też mają swoje nowe ojczyzny. Agnieszka z Rafałem już ponad 20 lat w Grecji i Włoszech
Grzesiek świeży mieszkaniec w Norwegii. Zdjęć na razie brak. Natomiast drugi Grzesiek ma takie urocze dzieciaki.
Mamy się znowu spotkać w okolicy Świąt Wielkanocnych. To coś dopiszę wtedy. A Beata bawi na Wyspach Kanaryjskich i dlatego do nas nie dołączyła, już się wtedy szykowała zapewne,
PS Kolejne spotkanie klasowe 22 kwietnia i w tej samej restauracji, było również pełne wspomnień i refleksji. Pojawiło się prawie takie samo grono. Tym razem z Grecji zawitał Rafał i tak nas zmobilizował.
Od lewej wychowawczyni czyli ja, dwie Moniki, Beatka, Magda i Ela.
Będąc młodą / nie lekarką/ nauczycielką, wypełniałam rolę wychowawczyni w pewnej fajnej klasie. To akurat była moja jedyna klasa, którą prowadziłam przez 4 lata i bardzo się z nimi zżyłam. Potem jeszcze krótko pracowałam w państwowej szkole i nie miałam wychowawstwa dłużej niż dwa lata. Uczyłam już wtedy angielskiego i to był zupełnie inny kontakt niż na języku polskim i kółkach teatralnych.
Jacek Kaczmarski, którego 60-tą rocznicę urodzin obchodzimy w tych dniach, gdy pisał swoją słynną piosenką, miał dwadzieścia kilka lat, a tyle w niej goryczy. Odniosę się najpierw do mojej rzeczywistej klasy.
Co się stało z naszą klasą
Pyta Adam w Tel-Avivie,
Ciężko sprostać takim czasom,
Ciężko w ogóle żyć uczciwie -
Co się stało z naszą klasą?
Wojtek w Szwecji, w porno klubie
Pisze - dobrze mi tu płacą
Za to, co i tak wszak lubię./ Marta z mojej klasy wyjechała do Danii na początku lat 80., lub wcześniej, uczyła się z nami tylko rok, bardzo ładna była. Mieszkała w moim bloku, to sąsiedzi gadali. Jej Mama wcześnie zmarła i nie przyjeżdżała do kraju.
Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, Bożenka była w Kanadzie, ale wróciła. Miała doskonałe warunki u siebie w Wadowicach.
Bo tam mają perspektywy,
Staszek w Stanach sobie radzi,/ piękna Ania, krótko była w naszej klasie, też wyjechała do USA, jej starszy ex- mąż wrócił do Polski niedawno, ona się świetnie podobno urządziła/
Paweł do Paryża przywykł,/ Lidka mieszka w Niemczech od skończenia studiów, po fizjoterapii. Ambitna bardzo.
Gośka z Przemkiem ledwie przędą, nie mieliśmy takich przypadków u nas. Niektóre dziewczyny nie miały
W maju będzie trzeci bachor, dzieci i adoptowały w późniejszym wieku. Wcześniej jeździły dużo po świecie i dobrze im się wiodło i wiedzie nadal.
Próżno skarżą się urzędom,
Że też chcieli by na zachód,
Za to Magda jest w Madrycie
I wychodzi za Hiszpana,/ Jola, doskonała germanistka, po studiach wyszła za mąż za starszego Niemca, którego poznała na Targach Poznańskich, tam studiowała, prowadzi obecnie w Bawarii dużą firmę po śmierci męża, ma syna Jana
Maciek w grudniu stracił życie, dziewczyny mniej zajmowały się polityką
Gdy chodzili po mieszkaniach,
Janusz, ten, co zawiść budził, Gośka była bardzo zdolna, niestety zmarła prawie10 lat temu
Że go każda fala niesie,
Jest chirurgiem, leczy ludzi,
Ale brat mu się powiesił,
Marek siedzi za odmowę, nasza klasa była żeńska, to nie wiemy, jak tam chłopaki sobie w wojsku radzili
Bo nie strzelał do Michała,
A ja piszę ich historię
I to już jest klasa cała.
Jeszcze Filip, fizyk w Moskwie -
Dziś nagrody różne zbiera,
Jeździ, kiedy chce do Polski,
Był przyjęty przez premiera.
Ja jestem z pokolenia Jacka Kaczmarskiego, ale nigdy wcześniej nie miałam takich tragicznych rozmyślań w związku ze swoją prawdziwą klasą, chociaż niektórzy " w grobie", ale to tak procentowo los zabiera ludzi i w każdej dekadzie kogoś ubywa z przyczyn chorobowych czy też lekkomyślnego trybu życia. Moja klasa wchodziła w życie w ponurej dekadzie lat 80-tych. Ale jakby to rozpatrzyć losowo, ci, którzy doszli do matury z nami, wszyscy skończyli studia potem. W większości nauczyciele, urzędnicy, bo to była klasa humanistyczna. Siebie bym też umieściła w piosence jako ta, co nagrody zbiera, była przyjęta przez premiera/ wspomnienie mojej międzynarodowej nagrody Eurotunelu, przyjęta przez premiera UK i prezydenta Francji, glorious time, hehe. Na 29 osób, około 15, jak dobrze liczę, zostało w swoich rodzinnych miejscach niedaleko naszego miasta, sporo dziewczyn mieszkało w internacie. Trzy są w Krakowie. Bożenka w słynnych Wadowicach. Nie mam ostatniej wiedzy o wielu z nas. Matura 1977. Ostatni raz w większym gronie spotkałyśmy się w 20-lecie matury.
A teraz ad rem.
Kiedy objęłam swoje pierwsze wychowawstwo w klasie 4b, byłam młodą mężatką, zaczął się trzeci rok mojej pracy zawodowej i miałam roczną córeczkę Magdę. Uczyłam wtedy języka polskiego, mieszkałam najpierw w tzw. M2, a potem, prawie w wybory 4 czerwca, zamieszkałam w M4 na Rosochach, i miałam nowy samochodzik, prosto z salonu brązowy Fiat 126p. Dojeżdżałam do szkoły na obrzeża miasta, do dzielnicy Koszary i pracowałam tam łącznie 8 lat. W tym rok byłam na urlopie macierzyńskim, gdy urodziła się Dominika.
Lata 80-te to były ciężkie czasy, takie biedne i siermiężne, ale jakoś sobie radziliśmy. Niewesoło i przygnębiająco ja to znosiłam, pomimo, że moje warunki życiowe były całkiem przyzwoite. Jak na tamte czasy oczywiście. Małżeństwo od początku nie układało się tak, jak sobie wyobrażałam. W związku z tym, zajęłam się swoimi pasjami i oddawałam się pracy jak najlepiej umiałam. Moja praca magisterska była poświęcona wpływom Japonii na polską literaturę modernizmu. To była moja młodość i reminiscencje dawnego głębokiego uczucia.
Moja klasa na szczęście nie ma doświadczeń Jacka Kaczmarskiego. Oni wchodzili w życie w drugiej połowie lat 90. To były już zupełnie inne czasy, ale pozwolę sobie pozostać w atmosferze barda Solidarności, oddając mu pewne uszanowanie, podziw i uznanie. Ale dlaczego wyjechał do Australii? Też chciał żyć wygodniej.
![]() | |||
Tak wyglądamy po 27 latach. Później jeszcze dołączyła Ela i Tomek. |
![]() |
ja też taka sama:) Z Agnieszką. |
Ale coś się pozmieniało, Każdy sobie rzepkę skrobie. Muszę Kaczmarskiemu zaprzeczyć.
Moi uczniowie w równowadze i stałości żyją w swoim rodzinnym mieście , niektórzy są nadal przyjaciółmi. Mamy jedno klasowe małżeństwo. Magda i Paweł. Ta wewnętrzna harmonia, pewien ład duchowy to zasługa ich zamieszkania, tak myślę socjologicznie. W większości wszyscy mieszkali w domach prywatnych i znacząco zakorzenieni byli w tych okolicach.
![]() |
Na zabawie szkolnej, z pewnością 30 lat temu. Ja w tureckiej sukience, wtedy wielki szyk. |
Odnalazłem całą klasę, wyrośniętą i dojrzałą
Rozdrapałam młodość naszą, lecz w ogóle nie bolało
Tak, w ogóle nie bolało... Refleksje po spotkaniu ciągle w moich myślach i dlatego napisałam ten post, życie moje i ich też.
![]() |
Monisia 30 lat wcześniej. Powyżej w środku. Spiewała niezapomnianą piosenkę...akai gurasujo...znajdę jeszcze gdzieś słowa. |
![]() |
Znalazłam słowa w oryginale pisane przez dawnego Yasufumi-San. W starym pamiętniku.Posluchajcie. |
Już nie chłopcy, lecz mężczyźni, już kobiety, nie dziewczyny
Młodość szybko się zabliźni, nie ma w tym niczyjej winy
Wszyscy są odpowiedzialni, wszyscy mają w życiu cele
Wszyscy w miarę są normalni, ale przecież to niewiele/ ...mówił Kaczmarski, a ja powiem, że to wspaniale, i o to chodzi, że jesteśmy normalni
![]() |
Grzesiu i Paweł jakby bliżniacy teraz. Inżynierowie. Upodobnili się do swoich ojców, których dobrze pamiętam, kiedy byli w wieku ok.40. Paweł w Krakowie. Grzesiek w Celsie. |
Nie wiem sam, co mi się marzy, jaka z gwiazd nade mną świeci
Gdy wśród tych nieobcych twarzy szukam ciągle twarzy dzieci
Czemu wciąż przez ramię zerkam, choć nie woła nikt: "kolego!"
Że ktoś ze mną zagra w berka, lub przynajmniej w chowanego
Lub przynajmniej w chowanego...
![]() |
Mój słynny teatrzyk japoński. Od prawej dwie Moniki, Beatka, Gosia, tajemnicza hurysa i Agnieszka. Kimiko, piękna gejsza była bohaterką tego przedstawienia. |
![]() |
A tu Marcin z młodszej klasy, chyba z Agnieszką. Piękne dekoracje malowała Mama Agnieszki. Siedzieli naprzeciwko was na tym zdjęciu. |
Własne pędy, własne liście zapuszczamy każdy sobie
I korzenie oczywiście na wygnaniu, w kraju, w grobie
W dół, na boki, wzwyż ku słońcu, na stracenie, w prawo, w lewo
Kto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo...
I w tej kwestii moja klasa jest zupełnie odmienna od przeżyć Kaczmarskiego. 18 osób kończyło ósmą klasę, z czego obecnie 9 osób mieszka nadal w rodzinnym mieście i często niedaleko swojego dawnego miejsca zamieszkania, gdzie wybudowali nowe domy, lub wyremontowali rodziców domostwa. Np. na ulicy Skośnej czy w Sudole. Rozmawiałam z Wiolką w żółtym domku na Kątach, jak powiedziała Ela. Od razu się poznałyśmy.
![]() |
Ja też zawsze z książkami, Monika. Czy niemieckie, czy polskie, czy inne. Chyba masz to po mnie:) |
Trzy osoby mieszka za granicą/ Grecja, Włochy, Norwegia/, sześć osób w innych polskich miastach / Kraków, Warszawa, Kielce, Lublin/. Ale wszyscy doskonale pamiętają o swoich korzeniach i często wracają do swojego rodzinnego miasta, gdzie mają nadal żyjących rodziców, czy inną rodzinę.
A na stracenie,/ dosłownie prawie/ to tylko Tomek , który w Motorcrossie angażuje sie ciałem i duchem.
![]() |
Dziewczyny z Tomkiem. |
Na fejsbukowy apel koleżanki, która przyjechała z Włoch z wizytą do rodziców, pojawiło się 10 osób na spotkaniu zaplanowanym w kilka dni. To było bardzo wzruszające, bo na ogól młodzież licealna łatwo się zbiera, ale z podstawówki, to już trudniej się zorganizować.
To była dobra klasa i rodzice tacy zaangażowani i odpowiedzialni. Przyjaźniłam się z niektórymi przez lata, bo byli niewiele starsi ode mnie. Dobrze wychowali swoje pociechy, które kontynuują ich odpowiedzialne postawy rodzinne. Conajmniej połowa skończyła studia wyższe, już zajmują odpowiedzialne stanowiska w pracy, mamy właścicieli sklepów, stoisk i różnych firm usługowych. Oddają się też rozmaitym życiowym pasjom,.tu Monika.
![]() |
Lektura Ziarkówki. |
Niektórzy mogą się pochwalić już 20-letnimi dziećmi. Ci za granicą też mają swoje nowe ojczyzny. Agnieszka z Rafałem już ponad 20 lat w Grecji i Włoszech
![]() |
Rodzinka Agnieszki w Rimini. |
![]() |
Takie widoki ma Agnieszka ze swojego domu. Collazione/ sniadanie, hehe/ |
![]() |
Rafał w swoim Loutraki. Też do ojca podobny. |
![]() |
Zaprasza nas na takie zachody słońca. Rodzice Rafała są fotografami. Przejął po nich umiejętności. |
Mamy się znowu spotkać w okolicy Świąt Wielkanocnych. To coś dopiszę wtedy. A Beata bawi na Wyspach Kanaryjskich i dlatego do nas nie dołączyła, już się wtedy szykowała zapewne,
PS Kolejne spotkanie klasowe 22 kwietnia i w tej samej restauracji, było również pełne wspomnień i refleksji. Pojawiło się prawie takie samo grono. Tym razem z Grecji zawitał Rafał i tak nas zmobilizował.
Od lewej wychowawczyni czyli ja, dwie Moniki, Beatka, Magda i Ela.
![]() |
Piotrek robił zdjęcia. |
Pani Alicjo, ja również rozpoczęłam naukę w dwunastce od klasy 4, gdyż przeprowadziłam się do Ostrowca z małej wioski spod Sandomierza. Wiem, że miałam wielkie szczęście, że trafiłam do klasy „B”. Bardzo ciepło mnie wszyscy wtedy przyjęli, szczególnie Monika, z którą się zaprzyjaźniłam. Szybko udało mi się w tej klasie zaklimatyzować i dlatego miło wspominam tamten okres dzieciństwa. Długie wspólne powroty do domu piechotą przez lasek bałtowski, zbieranie z Monią fiołków, to są wspomnienia, które nikt mi nie zabierze. Dlatego podstawówka była dla mnie szczególnym okresem. Paweł D. super facet, miałam z nim później kontakt w Krakowie, bawiliśmy się razem na imprezach studenckich. Zawsze miły, ciepły, można powiedzieć, że traktuję Go jak brata. Rafał Junki, super gościu, mądry, zawsze mający coś do powiedzenia. Nie będę teraz wymieniać wszystkich, ale nasza klasa była naprawdę wyjątkowa. Panią pamiętam tak: burza kręconych włosów na głowie i głowa pełna pomysłów. Biła od Pani taka aura, którą chciała Pani wszystkich obdarować. Przez swoją aktywność nie pozwoliła nam Pani zapomnieć o rzeczach, które spowodują, że nasze życie stanie się bardziej kolorowe. Pamiętam Fiacika 126p, nieraz miałam okazję wracać z Panią ze szkoły ( mieszkałyśmy na tym samym osiedlu), pamiętam również próbę teatrzyku u Pani w domu w M2, wiem nawet jak byłam wtedy ubrana, miałam granatową spódniczkę z aksamitu i biało-czerwony golf. Córkę Pani - Madzię też pamiętam, nieraz ją tuliłam do siebie. Próby i występy naszego teatrzyku to również niezapomniane chwile. Wyjazdy o których Pani wspomniała. Z mamą Beaty Kucharskiej byłyśmy w Lądku-Zdroju, pamiętam jak jechałyśmy pociągiem. Wszystko o czym Pani napisała w blogu pamiętam i długo jeszcze będę pamiętać. Miło jest teraz to powspominać, dlatego jak Aga zasugerowała spotkanie, to nie zastanawiałam się ani minutę, tylko wsiadłam w auto i przyjechałam. Po prostu musiałam się z „nimi” zobaczyć.
OdpowiedzUsuńMonika Ziarkówka
To taka wspaniała ciągłość czasu i nasza nieśmiertelność w dzieciach, a u mnie u wnuczek już. Ja też bardzo się cieszę, że się spotkaliście i spędziliście beztroski czas ze sobą. Nie bez przyczyny się mówi, o tym jak ważne jest dzieciństwo w procesie dalszego dojrzewania. Miło mi , ze zostawiłam ślad w waszym życiu, wy też byliście dla mnie ważni.Biało- czerwony golfik mówisz, to wyjątkowo, że pamiętasz. Ja sama nie wierzę, ile mam już lat, ale nadal wiosna w sercu i nowe plany na życie. Madzia też was pamięta, jako dziecko również miała kimono na jakiejś zabawie choinkowej.Też jest nauczycielką i razem pracujemy teraz. Mamy takie same głosy. Fajnie mieć córki, same o tym wiecie.Dobrze, ze na FB możemy wiedzieć, co się i nas dzieje mam nadzieję, ze się jeszcze spotkamy.
UsuńAlu, dziękuję serdecznie za pamięć o mnie, zrobiło się miło, zwłaszcza gdy zobaczyłem nauczycieli z 12-stki, Ewę, Marcina i Ciebie, zawsze pogodną, uśmiechniętą, taką, z którą chce się być,przyjaźnić...
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje blogi "ardiola", bardzo mi się podobają teksty ubogacone zdjęciami, dostarczają dużo wiedzy o świecie, w którym się poruszasz. Także i o Tobie i Bliskich, zwłaszcza o dzieciach, babci Ali i Jej wnuczkach. Pozdrawiam wiosennie i życzę Wam wszystkim radosnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych. Grzegorz
Cytat:Fascynuja mnie twoje spotkania z przeszloscia z twoja dawna klasa, ktorej bylas wychowawczynia oraz z twoja dawna szkola i kolezankami. Ja nigdy nie bralam udzialu w 'reunions' nie interesowala mnie przeszlosc, bo na to czasu nie bylo, zycie bylo za intensywne.
OdpowiedzUsuńFantastyczny wpis, tyle lat wspomnień. Ja mimo,że podstawówkę mam jeszcze niemal pod nosem, znajomych z niej praktycznie nie widuję od ładnych kilkunastu lat, w zasadzie drogi nam się rozeszły zaraz po szkole, teraz fb trochę odświeżył te znajomości ale to na tyle by zerknąć na zdjęcia bo żeby głębiej się zatroszczyć, napisać zapytać co słychać naprawdę to gdzie tam. Czasem szkoda, czasem tęsknię i ciekawa jestem czy ktoś ma podobnie. W końcu to przecież całe dzieciństwo razem, tyle lat. Ze szkoły średniej znajomości też głównie na fejsie a rozmowy wybiórczo.Najłatwiejszy kontakt częściej już osobisty jest z ludźmi ze studiów, ale powoli też zaczyna się kruszyć, wszyscy się porozjeżdżali po świecie. Ale to chyba tak już jest i tyle.
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć miłe wspomnienia ze szkoły, klasy to daje takiego porządnego , pozytywnego kopa do przodu w życiu. Ma się do czegoś fajnego we wspomnieniach wracać, ale nie każdy takie miłe wspomnienia ma, więc tych miłych wspomnień można niekiedy w pozytywnym sensie innym pozazdrościć.;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło ;-)
Spotkanie super!!!!super towarzystwo i niezapomniane chwile.....
OdpowiedzUsuńZiarkówka