Moja lista blogów

wtorek, 13 lutego 2018

Carcassonne-encore une fois.

Zawsze po przerwie wracam do blogu z wyrzutami sumienia, że tak długo nie pisałam. Często też sięgam pamięcią do nieodżałowanego Stefana Reczka, który był  promotorem mojej pięknej pracy magisterskiej  o wpływach kultury japońskiej na polski modernizm. Nazywaliśmy Go wtedy Docentem. Zacznę  dzisiaj jego słowami, że bezpośredni pochop  do napisania tego monologu wewnętrznego  poszedł głównie od smakowników, którzy mieszkając w promieniu zasięgu internetowego/ czyli obecnie prawie cały świat/ oczekują ode mnie  kolejnego filologicznego dyskursu odzwierciedlającego znaczną rozmaitość moich  zainteresowań.

Teraz Ewcia i Matyldzia są w kręgu moich największych zainteresowań

Moje dwie pociechy największe.
Docent Stefan Reczek zawsze nam mówił, żebyśmy pisali i starali się swoje słowo rozpowszechniać w różny sposób. Gdyby dożył dzisiejszych czasów, byłby zadziwiony mnogością  możliwości i jak zawsze kazałby Alwar gryźć. Czyli się uczyć. A słowo pochop, czyli chęć, impuls, skłonność do czegoś, pobudka do działania jest obecnie z rzadka używane i jedynie przez miłośników słowa. Zaczynając jeszcze raz, bezpośredni pochop do napisania kolejnego postu dały mi spotkania rodzinno- towarzyskie odbywane w okresie świąteczno-noworocznym oraz moje refleksje rocznicowe. Zbliża się  okrągła rocznica moich urodzin. I tak z reguły, to ja zawsze powtarzam je ne regrette rien, ale Francji mi  trochę żal, bo ja od dawna z jej kulturą związana, nie odwiedzałam, czy odkrywałam Francję. Ja spotykałam Francję na nowo i widziałam ją pod innym kątem, jak np. w filmie Woody Allena O północy w Paryżu. Francję poetów i pisarzy, Francję Chopina, Francję impresjonistów, Francję Niebieskiego roweru, sierżanta Cruchot, BB, Francję szansonistów, Victora Hugo, Balzaca, Napoleona, Alaina Delona, markizy Angeliki, Dumasa i długo by wymieniać te francuskie ikony. To taki dla nas dawno ukochany nobliwy kraj, gdzie jeździł literacki tout  le monde. I też mogę tam nadal jeździć bez ograniczeń, ale z pewnością już tam nie zamieszkam. Teraz mam zupełnie inne wartości i nie widzieć miesiącami jak dorastają moje wnuczki byłoby nie do zniesienia.
Z Magdą z widokiem na Minerve. Początek maja. Tylko 10 km od naszego dawnego domu,

W twierdzy nie do zdobycia, wspaniałym i absolutnie fenomenalnym  Carcassone byłam niezliczoną ilość razy.
Tu z ostatniej wizyty w listopadzie, a wlasciwie 31 pazdziernika dokladnie. Tak cieplo było, ale bez tłumów.
Mieszkałam w końcu tylko ok. 30 km od miasta, które jest prefekturą  naszego departamentu Aude. Wszystko się tam załatwiało, nie w warowni, ale w mieście. Naturalnie,  ze pokazywaliśmy go wszystkim gościom i sami czasami spacerowaliśmy średniowiecznymi uliczkami. Niezapomniany dzień spędziłam kiedyś z Margaret Jackson z Siran.   Poza sezonem, kiedy słońce szybciej zachodzi, to  szczególna podróż w czasie,  największa średniowieczna forteca zachowana w Europie wydaje się bardziej tajemnicza i ezoteryczna o zmierzchu. Jakby szeleszczące stroje z epoki i chrzęst zbroi miały ukazać się w zaułkach.
Upał przenikający mózg zatrzymał turystow w domu. Z Dominiką kiedyś w sierpniu.
Straszny był upał wtedy, gdy przyjechałysmy z Dominiką i nawet turystów wymiotło, chociaż sierpień. I zdjęcia takie prześwietlone.

 Carcassonne położone jest  na szlaku często uczęszczanym od czasów starożytnych  i po czasy obecne!. Ten bardzo wygodny do podróżowania trakt łączy Pireneje z  Włochami. Tutaj pod Carcassonne nad rzeką Aude  krzyżowały się szlaki handlowe kupców wędrujących z półwyspu Iberyjskiego do Europy Centralnej oraz wielu armii maszerujących od Morza Śródziemnego po Atlantyk. O kontrolę nad tym terenem przelewali krew Rzymianie, Wizygoci, Saraceni oraz coraz to nowi najeźdźcy. Potem Kanał Południowy połączył dwa morza.
Canal du Midi jest w miescie, nie twierdzy.
Główne wejscie do twierdzy.


Początki historii Carcasonne sięgają czasów antycznych, natomiast rozbudowę, istniejących do dziś, fortyfikacji rozpoczęto w V wieku za panowania Wizygotów­­.
Na Carcassone składa się miasto dolne (La Ville Basse) i górne miasto (Cité) otoczone podwójnymi murami obronnymi o długości 3 km z ponad 50-cioma wieżami. Wewnątrz Cité znajduje się XI-wieczna katedra Saint-Nazaire oraz zamek hrabiowski z XII wieku.



W połowie XIX wieku wstrzymano rozbiórkę zniszczonych wojnami fortyfikacji i rozpoczęto rekonstrukcję Carcassonne zakończoną w 1911 roku. Zabytkowe miasto warowne Carcassonne w 1997 roku zostało wpisane na listę UNESCO.
Duża liczba turystów (a co za tym idzie mnóstwo sklepów z pamiątkami) może przeszkadzać w zwiedzaniu i poczuciu klimatu średniowiecznego miasta, ale też mają swój urok, bo niby takie lokalne hand made  pamiatki.Jak dawniej pielgrzymi przywozili jakieś święte relikwia z podróży, my teraz przywozimy suweniry. Teraz te niezliczone tłumy turystów tylko siedzą i jedzą. Trudno znaleźć wolny stolik, my też głodni, a potem czeka się w nieskonczoność na te dania.
Tu na zewnątrz w słońcu jesiennym, a w srodku jeszcze wiecej.
Już lepiej coś przekąsić na szybko, ale każdy chce zasiąść w tej mediewalnej atmosferze, poczuć się damą u boku swojego rycerza.  Zawsze mnie zadziwiają te tłumy w czasie lunchu. Byłam w tamtym roku w naszym Malborku, też ogromna warownia, ale tam ludzie zwiedzaja, a nie jedzą. I przewodnikow mnostwo. Cite większość zwiedza na własną rękę, bo mało kogo interesuje naprawde historia, chodzi o kolejne zdjęcie i zjedzenie lunchu. Typowe vanity fair. Nawet metodyczna żółta rasa zachowuje sie podobnie. W tym roku już mniej się fotografowałam, haha.
Ostatnia moja wizyta miała miejsce w halloween.


Grube mury wraz z dziesiątkami strzelistych wież tworzą wręcz bajkową scenerię, która często była wykorzystywana w filmach historycznych.
Dominika spaceruje.
Z dwiema córkami.
Magda, w kwietniu.
Poza ścislym sezonem taka objawia się przestrzeń.
  Dodam jeszcze, bo nie wiem kiedy znowu napiszę o Francji, że fascynują mnie tam stare odremontowane domy. Belki ze starych stodół, drzwi starych szaf, okna opuszczonych domów skupowane jakby ze śmietników-odnawiane przez pasjonatów, bibeloty z bric-a brac składają się potem na uroczą całość, Z tych   oryginalnych wnętrz roztacza się też zwykle piękny widok na podobne kamienne domy, wysokie topole, platany, jakieś rzeki, łąki, a przede wszystkim winorośla w tamtym regionie.
Koło Olonzac.
W tym względzie to my też mamy piękną naturę, ale złowroga historia przejechała przez naszą ziemie pozbywając ją  wartości materialnych. Wszyscy lubią funkcjonalną nowoczesność. Niektóre nasze gospodarstwa agroturystyczne kultywują na szczęście piękno dawnych epok.
Simply, la vie en rose dla Dominiki.

4 komentarze:

  1. Ale ładnie, jak zawsze u Pani. Wnusie-przesliczne. Pozdrowienia z Krakowa.Ola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam z Francji, temat bardzo wazny, emigracyjny DRAMAT :

    Polska dziewczyna dostala dozywocie w irlandzkim wiezieniu,
    po procesie noszacym wszelkie znamiona poszlakowego,
    to moglo spotkac kazdego z nas...
    prosze o poczytanie i rozpowszechnianie :

    http://pomocdlamarty.pl

    Dziekuje,


    rozpowszechniać

    OdpowiedzUsuń
  3. POwiem tak...z pewnoscia Francja jest piekna, Wlochy, Grecja...maja bogata kulture, ale to nie nasze, pojechac poopodziwiac. zasmakowac tej innosci czemu nie...aöe nasz korzen jest gdzie indziej. W to lato , ot tak przez przypadek znalazlam sie w skansenie w Olsztynku i ... bylo super. Te stare chaty, pieknie wyremontpwane, te ogrodki przydomowe, chleb ze smalcem, kiszony ogorek...miod...et- to jest nasze, znane i niedoceniane.

    OdpowiedzUsuń