Moja lista blogów

środa, 23 października 2024

Lejdis -lifepanel.eu

    Najpierw male wyjasnienie. Uzywam teraz komputeru bez polskich czcionek. Skopiowalam refleksje z maila, ktory pisalam do JotkiHani. Poprawki wniose potem.

     Każda podróż wywołuje jakieś fermenty w duszy. U mnie to zawsze ekscytacja, a nawet chęć ucieczki. Co jest, że tak lubię opuszczać miejsce zamieszkania, przeprowadzać się, szukać wrażeń, poznawać nowych ludzi. W kontekście najnowszej książki mojego brat Cień Świętej Góry, jest prawdopodobne, ze mój charakter został ukształtowany poprzez przeżycia rodziców podczas mojego poczęcia i pierwszych lat życia.  Link do brata. przy okazji. Warto go poznać. Trochę prywaty, wybaczycie. 

       Od 12 lat jeżdżę na Dolny Śląsk do mojego letniego domu, niby nic niezwykłego, ale tym razem zamiast na Łódź, pojechałam na Poznań. Byłam w tym mieście kilka razy, ale w latach 70. Poznałam go dobrze, szczególnie w 1979 roku, podczas  kolonii letnich, a wtedy taki wypoczynek trwał 4 tygodnie.  Byłam młodą wychowawczynią na studenckiej praktyce.  Mieszkaliśmy w Ośrodku dla Dzieci Niesłyszących. I to było  niedaleko Starego Rynku na ulicy Bydgoskiej. Codziennie spacerowaliśmy wzdłuż zabytkowych uliczek. Bardzo dokładnie zwiedzaliśmy miasto i okolice. Znalazłam stare zdjęcia, nawet kolorowe:)) Moje białe rajstopy i sandały, co za szyk:)

 

Nie dokonam żadnej paraleli ze stanem obecnym, bo jakby pół wieku minęło 🤣 Jedynie mogę stwierdzić z pewnością, że miasto bardzo podobało mi się wtedy i teraz. A zdjecie z koziolkami dla wnuczki.

Gdy poznałam Hanię, blogową koleżankę z Poznania, to myślałam, że studiowała z moim mężem germanistykę na UAM. Tak pięknie pisała o swoich podróżach do Niemiec i bardzo dobrze znała język Goethego. Wydawało mi się z opisów, że są w podobnym wieku. Mój pierwszy, nieżyjący już mąż był bardzo zakochany w niemieckiej kulturze.  Hania nauczyła się języka od  swojego taty.
 Podczas wakacji okazało się, że  syn  Hani kupił posiadłość niedaleko naszej hacjendy w powiecie lwóweckim. Przez parę miesięcy pisałyśmy i dzwoniłyśmy do siebie. Tak zapoznawały się ze sobą gaduły nauczycielki. Na zdjęciu już w Poznaniu.

Mam parę koleżanek blogowych, których lubię czytać od lat. Niektóre poznałam w realu i stałyśmy się przyjaciółkami na odległość. Tu zawsze przypomina mi się taki dowcip, jak para randkowała online. Chłopak w końcu proponuje: spotkajmy się w realu, a dziewczyna odpowiada , u nas nie ma Realu, a może być w Lidlu? 
Dowcipną, bardzo spostrzegawczą i refleksyjną Jotkę czytam od zawsze. Jej posty podpowiadają, że to autorka o ciekawej, blyskotliwej osobowości. Jednocześnie bardzo odpowiedzialna, sumienna,  z   pedagogicznym podejściem do życia. Bardzo chciałam ją poznać korzystając z tak sprzyjającej okazji, że ona również mieszka niedaleko Poznania.  Tu  juz trwaja  nasze wesole konwersacje.

I tak, wracając do sedna, trzy  bystre obserwatorki życia, dojrzałe, radosne i pełne życia kobiety spotkały się bardzo słoneczny październikowy dzień. Letnia pogoda jak na zamówienie sprzyjała  przerywanym rozmowom. Tyle do przekazania, omówienia, wspominania. Hania, jako gospodyni zaplanowała pokazać nam uroki Rynku i Śródki.  Pozowanie przed imponujacym renesansowym Ratuszem.

Najpierw trzeba było wyjść z okazałego kolejowego dworca, który mnie przypominał słynne francuskie Les Halles. Potem podjechać tramwajem. Hania zakupiła wcześniej bilety, bo kupowanie w automacie  za pomocą karty zostawiałyśmy młodszemu pokoleniu 🤣
Przed Bazylika  Archikatedralna  Apostolow Piotra i Pawla na Ostrowie Tumskim.  Na moscie  Biskupa Jordana , wlasciwie to  kladka pieszo-rowerowa. Ale najstarsza rzeczna przeprawa w miescie.  Bardzo fotogeniczne miejsce.
 

Zawsze podobała mi się wielkomiejska kosmopolityczna atmosfera. Gdy słyszy się inne języki, widzi się ludzi z różnych stron świata, to bycie  jego cząstką  jest takie oczywiste.  Uwielbiam retauracje, bistra i kafejki i rozmawiac, snuc refleksje.  Zadziwil nas najbardziej  znamienity mural w Polsce. 

W mniejszych prowincjonalnych miastach zawsze przytłacza mnie filisterska atmosfera. Gdy tam się mieszka oczywiście, haha. To okreslenie podobało mi się jeszcze z czasów lektury pani Dulskiej, kiedy Kraków był też filisterski w porównaniu do Wiednia na przykład.:))  
Dostrzegłam wiele porównań w naszych trzech życiowych postawach. Pasja w wykonywaniu pedagogicznego zawodu kształtuje wyraziste osobowości. Znajomość skomplikowanej różnorodności ludzkich charakterów, szacunek do nich, zaufanie do ludzi,  niekończąca się chęć poznawania, kształcenia, umiejętność słuchania, radosny optymistyczny stosunek do życia i przemijania, ale nie pozbawiony również  głębokich refleksji.
Ile takich fajnych ciekawych osób przewija się przez moje życie. Uczę się od nich, czasami pokornieję, innym razem urastają mi skrzydła.
 Przyjaźnie to moje wielkie bogactwo.Hania i Jotka wsrod renesansowych kamieniczek.

Hania zaprosiła nas również do swojego domu. Staroświecki piękny zwyczaj  pogaduszek przy herbacie kawie, domowych przetworach, smacznych ciastach i nalewkach. Na tarasie w promieniach jesiennego ciepłego słońca. Nie ma za dużo czasu, bo jeszcze Gniezno jest do zobaczenia. Tak się zdarzyło, że Gniezno było zawsze poza utartym szlakiem moich podróży. A tu 1000 lat Bolesława Chrobrego niedługo.

I Gniezno by night udało się  podziwiać.  Jotka pojechala do domu, a ja zostalam na nocleg u Hani.

A potem jeszcze kolacja i nocne rozmowy Polaków. Bo przecież każdy z nas przeżył jakieś rodzinne problemy,  kłopoty. Dużo pracowaliśmy, dorabialiśmy się,  żeby nie tylko mała stabilizacja, ale coś więcej. A ileż  dawnych radości, wakacji. Kiedyś z ze szkolnym, studenckim koleżeństwem, potem z małymi dziećmi, obecnie z wnuczętami. W tej przytulnej jadalni, z pamiatkami w witrynkach,  siedzielismy dlugo w noc. Moje ubrania na krzesle:))

A nstepnego dnia znowu w podróży. Tu w symbolicznej dworcowej poczekalni we Wroclawiu.

A mnie  nadal trudno uwierzyć, że  dawno  już half past,  i nawet też z okładem. To bylo niezwykle inspirujace spotkanie.


15 komentarzy:

  1. Alu, notka podobnie jak Ty, pełna pasji i kolorów!
    Ciągle od naszego spotkania wspominam spacer po Poznaniu i bliskość, jaką udało się wytworzyć, jakbyśmy znały się od lat.
    Pod link o bracie i jego książce zajrzałam i nie dziwi mnie, że i Ty masz dar zaciekawienia czytelnika. Nocne zdjęcie z Gniezna cudne!
    Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam Cię na przepięknym Dolnym Śląsku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Gnieźnie podziwiałam Hanię, że miała tyle chęci jeździć do miasta po nocy., żeby pobyć tam chwilę i pokazać mi największe historyczne zabytki.

      Usuń
  2. Piękne spotkanie trzech pięknych kobiet i trzech pięknych dusz.
    Zdjęcia urocze. Widać, że się dobrze ze sobą bawiłyście.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ciągle zadaję sobie pytanie, czy "pykanie" pracującego wina nie budziło Cie w nocy? ;) Ta butla pod witrynką mi przypomniała. Dziś A. zrobił porządek z winami. Przecedził, przelał do mniejszych butli, odstawił do garażu, żeby już skończyły fermentację. Zobaczymy, co z tego wyjdzie tym razem. A spotkanie, sama wiesz, udało się "w punkt". Super, że się spotkałyśmy i jeszcze we trzy, dzięki Tobie ! Oby tak jeszcze znów!? Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się chodzi spać po 1:00 w nocy, to się śpi jak zabity. Chociaż słyszałam tykanie zegara. I tu mam traumę z dzieciństwa, bo mieliśmy kilka budzików i jeden wielki tykający zegar. Tu na wsi, wynoszę wiszące zegary na hol.
    Nie będę skromna, to ja zachęciłam was do spotkania. Jako uczennica byłam gospodynią klasową, na studiach w SZSP szefową do spraw organizacji, w pracy działalność gospodarcza. Mam doświadczenie organizacyjne 🤣
    Tak jak wspominałam w rozmowach, na blogowisku lubię też poznawać ludzi w realu, jeśli to jest możliwe.
    Uściski i czekamy na relację z cieplejszych klimatów ☀️

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmuj się już tym starzeniem i szukaniem śladów Piotrka. Z Poznaniem w żaden sposób nie byliśmy związani, tylko te studia, które znaczący sposób ułatwiły mu potem życie. Kończył zaocznie, z nikim się nie zaprzyjaźnił. A kolonia letnie to jakieś zamierzchły czas., chociaż były z naszych zakładów. Rzeszów tęsknił za ciotką Michaśką, ale nikomu nie chciało się tam jechać.
    Jednak jesteś sentymentalna. Pozdrowienia z Mielca. I do przodu 👏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem refleksyjna. Dominika w zeszłym roku w drodze nad morze, w Poznaniu, żeby Matyldzi pokazać. To pomyślałam, że ja też mogę. Chociaż głównym moim celem były nowe koleżanki.
      Gdy jeszcze żyło pokolenie naszych ciotek, to można było ich odwiedzać. Piotrkowi się wtedy nie chciało. We Wrocławiu często się zatrzymywałam, tak z szacunku dla wiekowych członków rodziny.
      Do zobaczenia w realu 🤣

      Usuń
  6. Jak zawsze jest ogień w Twoich opowieściach, są piękni ludzie, bo to cała Ty, Alu😍
    Poznań piękny, wspominam ubiegłoroczne odwiedziny, też było słońce i mój zachwyt.
    Pozdrawiam serdecznie i słonecznie (słoneczko przedziera się przez mglę)
    🌞 Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ci przypomniałam, bo nie każdy tak potrafi, wsiąść do pociągu, nie całkiem byle jakiego 🤣 ruszyć w podróż, bo
      zasiedzenie, to jak zaśniedzenie 🤣 ale też wiem i rozumiem jak ludzie uwielbiają swoje domy i ogrody. Nic więcej im nie potrzeba. Siedzę na tarasie, patrzę na moją ekologiczną grombę, czy grąbę, ale dla mnie natura jest przygnębiająca i nieubłagana. Wolałabym siedzieć na rynku wśród kolorowych kamieniczek i wesołych ludzi. Zaraz jadę do Świeradowa.

      Usuń
    2. Gromba- regionalizmy świętokrzyskie, z okolic Opatowa i Ostrowca 🤣 zbocze urwiska lub wąwozu. To u mnie urwisko zdecydowanie. Ciekawe to nasze regionalizmy.

      Usuń
    3. Byliśmy w Świeradowie dwa lata temu, miło wspominamy!

      Usuń
    4. Świeradów odległy 25 km od mojej wsi. Jeździmy tam regularnie od 12 lat, bo ten poprzedni dom był jeszcze bliżej od tej miejscowości i często jeździliśmy tam na kolację. Ja tam chodzę na baseny do jednego z hoteli, zamawiam sobie jakiś masaż relaksujący, spaceruję po parku. Idę coś zjeść. Zawsze zabieram tam moich gości na przejażdżkę gondolą na Izerski stóg. Również na spacer, wodę w pijalni i obiad. Niektórzy wchodzą na wieżę widokową.
      Do usłyszenia ❤️

      Usuń
  7. Alu, znowu pięknie opisałaś jak to Ty potrafisz. Nie wiem czy Ci wspominałam, że Poznań to moje pierwsze większe miasto jakie poznałam w dzieciństwie. Zabrał mnie tam mój tata. Pamiętam oczywiście koziołki i Okrąglak z ruchomymi schodami. To było przeżycie. Tata był geografem, uwielbiał zwiedzanie i realizował je na ile mógł w tamtych czasach. Ja chyba po nim odziedziczyłam to w genach. Podobnie jak Ciebie ciągle mnie nosi w nowe miejsca. A Bieszczady jesienią piękne. Wiesz zaskoczył mnie Sanok a zwłaszcza ich muzeum. Nie przypuszczałam, że mają tak bogate zbiory a zwłaszcza grafikę i malarstwo Beksińskiego,ktore otrzymali od niego w darze. Coś wspaniałego. Byłam zachwycona. Wiesz, że ta wycieczka to mój chrzest bojowy. Na szczęście udało się. Czekam na Twój powrót i spotkanie. Ściskam mocno, buziaczki, pa, pa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na temat Poznania chyba nie rozmawiałyśmy. Ale Bieszczady Sanok no to moje miejsca. Cieszę się, że wszystko się udało. W połowie listopada się odezwię.

      Usuń
  8. Fajny dowcip z tym spotkaniem w Realu. Chyba tych sklepów już nie ma?
    Spotkania w realu z internetowych randek bywają rozczarowujące 😭
    A Ostrów Tumski jest w Poznaniu i we Wrocławiu. Miasta, które dostaliśmy po wojnie są historycznie bogatsze, mają ciekawszą architekturę, lepszą infrastrukturę. Ale Poznań był polski, chociaż rozwijał się pod niemieckimi wpływami.

    OdpowiedzUsuń