Na początku lat 90. wydawnictwo Harlequin rozpowszechniło walentynki w Polsce, a ja zaczęłam upowszechniać to święto w moim mieście na lekcjach języka angielskiego. Nawet z obecnością przedstawicieli Ambasady Wielkiej Brytanii i wysyłaniem pocztówek do prezydenta naszego miasta. Ale była zabawa. O tym niedługo opowiem z okazji rocznicy istnienia mojej szkoły językowej. Na początku było trudno, podobnie jak z Halloween, że to nie nasza tradycja, my mamy święto kobiet czy Dzień Zaduszny, ale potem powoli się rozkręciło.
Pamiętam w dzieciństwie miałam koleżankę, której ojciec pracował w USA i wysyłał życzenia swojej żonie o imieniu Walentyna. Wtedy to kojarzyło się z Walentyną Tiereszkową😀 I to były tzw.walentynki, a ja sobie myślałam, ale fajnie w tej Ameryce, na każde imieniny mają pocztówki.
Ale ponad 30 lat minęło i walentynki są obecnie wesołym romantyczno- przyjacielskim świętem. Jest zwykle dużo koncertów, warsztatów, kolacji z dedykacja, promocji zakupowych, spotkań towarzyskich i rodzinnych. Jak wiadomo, traktuję ten blog jak pamiętnik, to z przyjemnością opiszę sobie ten weekend na pamiątkę💓💗
Zaczął się już w czwartek koncertem w klubie muzycznym Kameleon. Występował Amerykanin, włoskiego pochodzenia Joe Caliva, profesor muzyki na uniwersytecie w Filadelfii, który śpiewał neapolitańskie pieśni. Najsłynniejsze to O sole mio i Torna Sorriento.
Historia jego obecności w moim mieście też ma miłosny charakter. Mianowicie ucząc języka angielskiego on-line poznał dziewczynę z mojego miasta, przez rok się uczyli, aż zakochali się w sobie 💕A obecnie planują ślub. Spotkali się po raz pierwszy w Rzymie, gdzie Joe pojechał po raz pierwszy, znaczy w ogóle do Włoch. Tam poczuł zew krwi czyli swoich korzeni i dopiero wtedy zaczął się interesować muzyką z Neapolu. Trzeba przyznać, że jako profesor muzyki szybko osiągnął profesjonalizm.
Piątek spędziłam w naszej szkółce szykując, a właściwie kończąc przygotowanie bookcrossing. O tej popularnej akcji myślałam już od paru miesięcy. Wreszcie się zawzięłam i zrobiłam. Przenoszenie książek jest bardzo pracochłonne.
Ciekawa jestem czy nasi klienci będą chętni brać te książki i przekazywać je dalej. Książki są poukładane przy samym wejściu.
 |
Dawnych pocztówek od adoratorów mam z córką pod dostatkiem, żeby ich eksponować💓 |
Popołudnie i wieczór spędziłam z wnuczką na basenie, a potem w naszej galerii na kolacji i zakupach.
 |
Ubrałyśmy się nawet podobnie, w czerwone topy i kamizelki dżinsowe. |
Nasza galeria się doskonale przygotowała, dużo promocji na wszystkich stoiskach, ale ludzi nie było dużo, a młodzi chłopcy siedzieli sami przy stolikach i patrzyli w telefony😁 Dziewczyny chętnie przymierzały ciuszki w popularnych sklepach, my też. Zary u nas nie ma, ale lubimy się włóczyć po H&M, TopShop, zaglądamy do Bershki, Sinsay, Tatum. Accessorizes zawsze przypomina mi nasze dawne pobyty w UK. Szkoda, że nie ma Monsoon, Desigual nie wspomnę.
W sobotę spotkałam się z ukochanymi licealnymi koleżankami. Rozmawiałyśmy przez wiele godzin. Raz jedną, raz z druga. Ileż pięknych podróżniczych wspomnień i refleksji przewinęło się w naszych miłych rozmowach i tyle jeszcze planów przed sobą.
 |
Aż nie do wiary, że ten czas tak leci. |
 |
Nawet jesteśmy do siebie podobne💓 |
W niedzielę odpoczywałam do południa, ooo było po czym😁 A potem, już na 16.00 musiałam się zerwać do naszego Regionalnego Muzeum nazywanego Pałacem Wielopolskich, na pamiątkę dawnych przedwojennych właścicieli. Trochę za wcześnie, bo nie zdążyłam kawy wypić. Czekałam mnie kolejna atrakcja - Koncert muzyki francuskiej- repertuar Ch. Aznavoura i E.Piaf. Liczyłam na wycieczkę Sur le ciel de Paris😎 A tu porażka, bo artyści śpiewali tylko po polsku. Teksty w tłumaczeniu Młynarskiego, doskonałe, ale spodziewałam się jednak języka Moliera, jak wielu innych widzów. Na sali pojawiły się prawie wszystkie nauczycielki języka francuskiego i ich koleżanki. Mój Kim skwitował: Looks like good time at the retirement home😁 Bo rzeczywiście głównie starsze pokolenie zajęło twarde muzealne krzesełka. Poziom rozrywkowy królował w konferansjerce i wykonaniu. Muzycy mi się bardzo podobali, zwłaszcza młody kontrabasista. Udzielał się nastrój lat 60. dzięki niemu. Plik z muzyką mi się nie chce zapisać i nie mogę pokazać wirtuozerii wykonania niektórych kultowych pieśni. Ludziom się podobało.
https://www.facebook.com/share/p/18mNUswKTn/ Występ się skończył, a tu godzina jeszcze młoda. Rozrywkę niektórzy kontynuowali w Browarze👍, nomen omen, na koncercie piosenek o miłości w wykonaniu naszych lokalnych gwiazd, zespołu Pandorki. Browar to nasze Centrum Kultury😁 A ja na rozmowach z koleżanką.
Tymczasem u mojego Gospodarza na Dolnym Śląsku zrobiła się zima. A on na walentynki zrobił sobie blueberry muffins. Pocztówkę spersonalizowaną dostałam, Freddy the cat też się podpisał😁
 |
Dzielą nas mile, ale pod tym samym niebem. |
A u Matyldy w Islandii odwilż, biegła w Reykjaviku w biegu zorzy polarnej North Lights Run. Brawo Matyldur💗💗💗
Kobiety to umieją się zabawić, bo wszędzie ich pełno, na koncertach, wystawach, wycieczkach, fitness klubach i gdzie tam jeszcze. Nasze towarzystwo jest dla siebie zbawienne, pełne wsparcia i dobrego słowa. Uczymy się od siebie i dodajemy otuchy w różnych chwilach.
 |
Wesołe grono w Kameleonie. Pati w pieśniach neapolitańskich słyszała hiszpański, a ja oksytański. |
A Wy jak spędziliście walentynkowy weekend? 💓💓💓
 |
Galeria wg Dalego👍. |
Bardzo aktywny weekend, cieszę się ,że byłam jego częścią. A nie napisałaś, który wieczór był najprzyjemniejszy. Wiemy tylko, że koncert piosenki francuskiej trochę rozczarował.
OdpowiedzUsuńKoncert amerykańskiego Włocha był najprzyjemniejszy. Przypomniał mi moje pierwsze lata z Kimem, które spędzaliśmy na Sycylii. On pracował na statku archeologicznym. Mieli marinę w Trapani, a ja stamtąd jeździłam na różne wycieczki sama albo z nim. Tak przez cztery lata. W Sorrento byliśmy na weselu kolegi Amerykanina, który ożenił się z Włoszką, potem też we Florencji na weselu.
UsuńJoe Caliva był ujmujący, tak spokojnie i pięknie mówiła o swojej miłości.
Oj, na bogato i dobrze!
OdpowiedzUsuńTak trzeba żyć, jaka mawia mój mąż:-)
Walentynki obchodziliśmy w mojej szkole i bibliotece odkąd pamiętam, była nawet poczta walentynkowa, a widzę na stronie placówki, ze koleżanki nadal się w to bawią.
Jeśli komuś nie pasuje, nie musi obchodzić, jaki problem? niektórym zresztą nic nie pasuje!
Piękne z was dziewczyny, pozdrawiam serdecznie:-)
jotka
A jak ci się podoba bookcrossing? Jak wracałam z mojej jesiennej wyprawy na spotkanie z wami i Dolny Śląsk, to w Bolesławcu na dworcu, w takiej małej kawiarence, zobaczyłam kącik na bookcrossing. Widziałam już wcześniej w innych miejscach wiele razy, ale to wtedy zdecydowałam, że muszę to zrobić u siebie w szkole. I tak zeszło prawie cztery miesiące. Musiałam najpierw w biblioteczkę jedną opróżnić, i potem wybierać te książki. A mam u siebie parę tysięcy.
UsuńNie wspomniałaś o sobie ♥️
Och, nasze walentynki były na słodko-filmowo, najpierw kawa z ciachem w kawiarni, potem seans Callas w kinie. Cos pięknego!
UsuńRegałów do wymiany przybywa, sami zaglądamy i zanosimy także, z ostatniej wycieczki, gdy jedliśmy obiad w pałacyku Lisewo, przywiozłam dwie książki.
U was regal na bogato, a ile zabrano?
jotka
Byłam na Callas w tamtym tygodniu. Niezwykłe wzruszające spotkanie gwiazdą w ostatnim tygodniu jej życia. Ale Angelina Jolie, jakby siebie grała a nie Marię. Co nie zmienia faktu, że film był fascynującą interpretacją, z pięknym tłem Paryża.
UsuńLudzie zabierają albumy, które wystawiam na stole i na krześle, nie wiem czy zaglądają te półek.
Zawsze dobry powód żeby iść na ciacho. Ja bardziej preferuję desery, szczególnie te bliskowschodnie. Ale szarlotka na ciepło zawsze wspaniała 🤣
Nie wszyscy świętowali 😭 od koleżanki, tak szczerze.
OdpowiedzUsuńJa jestem znow chora, tym razem mam zapalenie zatok. Niczego nie świętowałam. Jest wściekla. Na dodatek dziś wychodząc z samochodu, upadlam na lodzie, noga mnie boli jak cholera. Najchętniej bym się opila, ale biorę antybiotyk🥲😡
Bardzo mi się podoba ta szalona Patrycja !!! Szczególnie z tą lampką na głowie. Pasowałby jej przydomek OŚWIECONA !! 😃Fajne masz koleżanki !
OdpowiedzUsuńMatylda to największy zuch. Biegać w Reykjaviku, to niesamowite.
Wszystkie moje koleżanki są wspaniałe, dlatego przyjaźnimy się od lat. Z niektórymi pół wieku 🤔OMG, gdzie te lata przeleciały,? A my ciągle młode duchem.
OdpowiedzUsuńWalentynki prawie przebiły Dzień Kobiet, ale święto to po latach niełaski, wróciło na dobre radosne tory. Już nie tylko symboliczny goździk, chociaż ten również jest teraz elegantszy. Szykuje się wiele spotkań, ale najpierw pączek nas jeszcze czeka 😀
Ja też mam miłe koleżanki z liceum. I właśnie z liceum, a nie ze studiów. I też dziewczyny trzymają fason, mimo upływu lat.
OdpowiedzUsuńU mnie walentynki były w tym roku symboliczne, bo 16. czyli w niedzielę już wyjeżdżaliśmy. A w piątek jeszcze robiliśmy drobne zakupy. W jednym CH kupiliśmy w cukierni smaczne ciastka i kawkę, i wypiliśmy z przyjemnością przy jednym ze stolików. Kwiatów nie chciałam, bo na co, kiedy bym je musiała wyrzucić przed wyjazdem, szkoda. Za bardzo lubię kwiaty, żeby je, ciągle piękne, wyrzucić ;)
Zresztą akurat przed wyjazdem zakwitł mi prześliczny szkarłatny amarylis i też musiałam go porzucić w pełni kwitnienia...
No i jestem z pokolenia, które nie "przeszło" walentynek (tak jak się przechodzi choroby, na które sie dzięki temu uodparnia). Walentynki nic dl mnie nie znaczą. W liceum bardzo żałowałam, że nie mamy walentynek, bo pewnie dostałabym jakąś (i wiedziałabym od kogo), może nawet niejedną? :) Natomiast dostałam parę razy miłe słowa na Dzień Kobiet od znajomych chłopców z Kraju Rad, tam był to też dzień zakochanych :)) A w tym roku w Dzień Kobiet będę jeszcze w sanatorium. Ciekawe, czy coś tu miłego zorganizują?
W liceum miałyśmy Dzień Kobiet i też było fajnie. Dobrze, że to święto wróciło na dawne tory. Walentynki to jest moja praca i z przyjemnością obchodzę. Wszakże Jak wspomniałam na początku, upowszechniałam to święto w swoim mieście różnymi metodami. A gdy przynosiłam kartki w różne miejsca, wiadomo, że były ode mnie, ale każdemu pisałam jakiś ciekawy inny wierszyk. Mój anglosaski Gospodarz, gdy więcej przebywaliśmy ze sobą, nigdy nie zapomniał o tym święcie ❤️ oni najbardziej lubią zapraszać do restauracji i wydaje im się, że to jakby sami gotowali.
UsuńNa lekcjach uczyłam chłopaków pisać walentynki, żeby nie tylko oni dostawali, bo tak zwykle było, ale również dziewczyny. Poczta walentynkowa w szkole to była wielka impreza ❤️❤️❤️
Ano właśnie kobiety górą. W każdej aktywności, w której biorę udział przeważają kobiety, czy to wystawa w galerii sztuki, czy spektakl w teatru czy koncert, spotkanie w kawiarence, czy spacer po parku. Czy to różnica w długości życia sprawia, że panowie już powymierali, czy też to, że panowie nie uczestniczą sprawia, że szybciej odchodzą. Czy im się nie chce. Wspominałam u siebie, iż radowała mnie duża ilość młodzieży w teatrze. A tam bez różnicy i dziewczęta i chłopcy- to budzi nadzieję. Albo się mylę. Matko cóż ja robiłam na Walentynki? Nie pamiętam, dzień wcześniej i dzień później miałam spotkanie z koleżankami, a samego dnia byłam u fryzjera i chyba nic szczególnego nie robiłam. Jakoś każdy dzień jest dla mnie świętem i specjalnie nie obchodzę dni świątecznych (ani kobiet, ani walentynek, ani innych). Natomiast lubię sprawiać znajomym małe niespodzianki bez okazji i lubię też je otrzymywać, ale zawsze największym darem jest dla mnie czas, jaki poświęcamy sobie wzajemnie.
OdpowiedzUsuńA utrzymywanie kontaktów z ludźmi sprzed lat jest bardzo miłe, z wiekiem mam wrażenie, że poświęcam im więcej czasu (może dlatego, że mam go więcej, a może to taka potrzeba, nostalgia, obawa....) Nie ważne, ważne że dobrze się nam rozmawia, a czasami dobrze się milczy (choć to zdarza się rzadko). Jutro wybieram się na promocję książki mojej koleżanki, a pojutrze na spotkanie kinowe z dwoma innymi (kawa, ciacho, kino i pogaduszki, a jak będzie pogoda to jakiś spacer, a może i obiad).
I walentynki są kolejną okazją do spotkania się w gronie miłych pań, bo w taki weekend jak ten, też są imprezy.
OdpowiedzUsuńJa tak bardziej zawodowo obchodziłam walentynki jak wspominałam wcześniej. Z córkami też sobie robiłyśmy prezenty, a wcześniej całą rodziną. Rozszerzyłyśmy świętowanie nie tylko na sprawy damsko-męskie. Panowie mają mniej skomplikowane rozrywki. W teatrze częściej można ich spotkać niż w filharmonii. Koncerty preferują rockowe, bluesowe. Wystawy to zależy czy ich partnerka zaciągnie 🤣 kobiety już się teraz nie przejmują, gdy idą same na bale, czy inne tańczące imprezy. W sam dzień walentynek to ja pracowałam, a po południu i wieczór spędziłam z wnuczką miałyśmy nasze słodko-
zakupowe walentynki. W ten weekend pójdę z wnuczętami do muzeum na warsztaty. A w niedzielę do BWA. Ja bardzo lubię męskie towarzystwo i flirtowanie, ale czasami nie ma z kim 😭
Nie wiedziałam ,ze wydawnictwo Harlequin upowszechniło Walentynki , pamiętam te romanse ,niektóre były fajne . Obchodzę Walentynki i lubię Halloween ... Wejdź do mnie mam nowego posta może mi pomożesz , bo czegoś szukam....Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń