Już zamieszczałam krótko to opowiadanie wcześniej, ale usunęłam, bo wysłałam na konkurs literacki w cyklu Nostalgia.
A teraz po obejrzeniu filmu Bogini Partenope poczułam się jak bohaterka, szczególnie ta w końcówce filmu😁 i pomyślałam, żeby podzielić się z wami na nowo tą awanturniczą przygodą. Mało zdjęć z tamtych czasów, albo niewyraźne. A koleżanka nie lubi prezentować swoich zdjęć.
Nasze dwie bohaterki
to Alis i Megi, urodziwe i kokieteryjne dwudziestolatki, które w czerwcu zaliczyły
swój pierwszy rok studiów. Są ambitne i pracowite, chętnie wszystkiego się
uczą. Obie na studiach humanistycznych. Megi na najlepszej uczelni w kraju. Znają się od
dziecka.
Gdy odwiedziły rodziców podczas świąt wielkanocnych, to na dziewczyńskich pogaduszkach
w Staromiejskiej, lokalnej kawiarni
niedaleko ich domów, zaplanowały wakacyjny wyjazd.
Jest rok
1979. Papież wystosował już do Polaków słynne zawołanie „ Nie lękajcie się”, ale Breżniew jeszcze dobrze się miewa. I Agent 007 Roger Moore w fimie Moonraker ma
nadal wiele akcji do wykonania w walce z komunizmem, ale nie w naszych kinach. Jednakże atmosfera krakowskiej wolności,
odwagi, poczucia kosmopolityzmu wpływa na dziewczyny bardzo mobilizująco. Alis
wprawdzie studiuje w zaściankowym Rzeszowie, nazywanym przez nią Klerykowem wg
Żeromskiego, ale regularnie odwiedza koleżankę w Krakowie. Prócz swoich
studenckich przedmiotów, bardzo lubią uczyć się języków obcych. Megi postawiła na niemiecki, Alis na angielski i
francuski. Obie dobrze mówią po rosyjsku. Na krakowskim Rynku chętnie rozmawiają z różnymi
obcokrajowcami. Na dyskotekach tańczą przy Abbie, Bee Gees, Boney M. Na studiach rozwinęły się w kierunku Queen,
Pink Floyd, Led Zeppelin. Lubią też kabaret, a szczególnie piosenkę Kaczmarka
Pero, pero.
Są
beztroskie, radosne i bardzo dziewczęce. Megi to jedynaczka urzędniczej pary,
Alis natomiast, to ukochana córa tatusia i siostra starszego brata.
W lipcu Alis musiała odpracować czterotygodniową praktykę jako kolonijna wychowawczyni.
![]() |
Dzieci ją uwielbiały, i tak do tej pory💓 ZOO w Poznaniu. |
Megi też coś miała i dziewczyny wcale się nie widziały. Przed samym wyjazdem na kolonię Alis zakupiła miejscówkę na wyjazd do Warny na 31 lipca przez Budapeszt z wymianą na 1200zł, a do Bułgarii na 1500zł. Komunikują się tylko listownie. Nie mają w domu telefonów. Megi kupiła bilet później. Miały 2 dni na przepakowanie się. Materace gdzieś się kupiło, i śpiwory nawet dało się załatwić. Harcerska składnica najlepsza na zakup namiotowych akcesoriów, menażka, latarka, kostki do podgrzewania itd. Namiot pożyczony. Plecak wypełniony w połowie jedzeniem na kempingowe czasy, konserwy, zupy w torebkach, kisiele, krem nivea na sprzedaż i do użycia, kosmetyki do swojej higieny, trochę podstawowych leków. Ubrań mało, ale starannie dobieranych. Alis tak pisała do rodziców, żeby ją przygotowali na wyjazd:
Dziewczyny,
chociaż młodziutkie studentki, mają już doświadczenie w podróżowaniu za
granicę. Alis nawet zwiedziła już częściowo Afrykę Północną, bo jej ciotka pracowała
w Libii. Stąd rozwinęła zainteresowania językiem francuskim i kolonialnymi
wpływami Francji oraz Anglii. Megi ze swojej Galicji bardziej jeździła w kierunku
dawnego cesarstwa Austro-Węgier i
kształciła niemiecki. Do enerdówka i pepików, jak się kiedyś mówiło, jeździły
na drobne zakupy. Zawsze ktoś odstępował im tzw. książeczki walutowe. Mają
nawet ze sobą po 20 dolarów i marek, co było znaczącym zastrzykiem finansowym.
Kemping
Gałata koło Warny okazuje się ich domem przez najbliższy czas i zaczynają się
ich trzy sedmice na morieto.
Poznani w
przedziale chłopcy z Bydgoszczy stają się ich „rodzicami” i
powiernikami. Pomagają rozbić namiot, gdy przyjechali w nocy i podsuwają potem
wspaniały pomysł udawania turystek z Finlandii. Oni podawali się za Szwedów i
dziewczyny w terenie do nich lgnęły. Jeden z nich ma brata
w Sztokholmie i znają tamte realia. Ponadto popularność szwedzkiej Abby też
czyniła ten kraj bardzo lubianym. Jako Finki, dziewczyny zdawały się być z
lepszego, chociaż nieznanego świata.
Gorące
poranne słońce zrywa z małego namiociku, a przed nimi Morze Czarne, ciepłe,
czyste, piękne, najpiękniejsze. Złoty
miękki piasek wokół jak okiem sięgnąć, łagodne fale i słońce. I chociaż gorąco, i
skwar, i żar, to nie kojarzy się z Albertem Camus i jego Upadkiem. Pierwsze zetknięcie blondynek pod upalnym
niebem skończyło się wieczorem „na wieszałkie” jak mówili Bułgarzy, ale na
nocnej dyskotece przy przeboju Donny
Summer Hot stuff, były dosłownie i w przenośni.
Bułgaria lat
70-tych i jej czarnomorskie wybrzeże
jest szykowne, wyrafinowane i bardzo egzotyczne dla turystek z Polski. Inny
krajobraz i ziemia, dużo ukwieconych miejsc, różanych ogrodów, innych nieznanych drzew i krzewów, bardzo soczysto zielonych i kolorowych. Jest
po prostu pięknie. Arabskie
reminiscencje ubiegłorocznych wakacji
przypominają się Alis w ich radosnej folklorystycznej
muzyce i jedzeniu. Zabawne, że do drugiego dania dają bułki. Turyści z
zachodniej Europy przemykają w samochodach z otwieranym dachem, tak się mówiło.
Słowo kabriolet było znane w odniesieniu
do jednokonnego powozu tylko, jak
autorka pamięta. Mnóstwo zagranicznych turystów, a przodują młodzi
Jugosłowianie i Włosi, starzy Niemcy oraz Turcy czy Arabowie. Ci ostatni czują
się w Bułgarii jak u siebie, zważywszy ich wielowiekowe panowanie w tym kraju.
Alis i Megi
to oczytane młode kobietki. W empikach
czytają też zagraniczną prasę, a w polskich gazetach felietony Głowackiego,
Kisielewskiego, Passenta. Alis
to studentka filologii polskiej, Megi studiuje socjologię, czytają wszystko co należy. Elitarna krakowska atmosfera już zakiełkowała
w ich umysłach. Lubią przesiadywać po kawiarniach i popisywać się wiedzą na
różne tematy, używać wyrafinowanego języka zaczerpniętego z filmów i piosenek. Takie pretensjonalne
zachowanie przenoszą do rozmów z nowopoznanymi chłopakami. Nie uwierzycie, ale jeden
z pierwszych wieczorów spędziły w luksusowych Złotych Piaskach- Zlatni Piascy.
Po angielsku mówiły Golden Beach, a do tego już blisko do Miami Beach. Też się wydarzył w przyszłości. Wieczór był w towarzystwie Janoza i Malicza, a rozmawiały
wtedy o partyzantce jugosłowiańskiej, bitwie nad Neretwą i Josipie Broz Tito.
Wystarczyło tylko dokładnie śledzić losy Franka Dolasa w filmie Jak rozpętałem
II wojnę światową i wiedza się przydaje. Alis była specjalistką od filmów.
Uzupełniały się z Megi. Oddzielnie rozmawiają po niemiecku i angielsku, razem
po rosyjsku. Arystokracja przechodzi na
francuski, pije czerwone wino i je kozie sery w szopskim salat. Jest jak w filmie Do widzenia do jutra. Dowiadują się,
że chłopaki mieszkają w Prisztinie. Nie mogą przypuszczać wtedy, co się
tam będzie działo za parę lat. Jak piękna Jugosławia krwawo się rozleci i
dotąd jeszcze republiki walczą o swoją niezależność.
Ale niech czas znowu się cofnie. W lokalach oprócz narodowych wieczorów słychać przeboje, które dziewczyny znają z „trójki” – in the summer time when the weather is high.. have a drink, have a drive, go out and see what you can find. Bardzo im się podobają ukwiecone lokale na plaży. Wydają się luksusowe i ekskluzywne. Wejście na plaże jest płatne, to też ich zadziwia. Najdroższe wejściówki zdarzyły się w Złotych Piaskach. Nie widziały w Polsce takich miejsc.
Następnego dnia po mlecznym śniadaniu, małej brazylijskiej kawce z Angelo, chłopakiem z kempingu, dziewczyny wychodzą przez bramkę i zastanawiają, co będą robić. Miła niespodzianka, bo Malicz i Janoz czekają na nich w swoim srebrnym samochodziku Renault 5. Dziewczyny, zabieramy was do Drużby i winnicy. Plaża szeroka, złota i idylliczna, tak samo piękna jak w Złotych Piaskach. Łagodne fale wyrzucają na brzeg czarne muszle. Spacer wzdłuż plaży, beztroska, radosna pogoda ducha i zabawne rozmowy w różnych językach.
![]() |
Janoz jako Alain Delon😁 |
Wizyta w winnicy i krótka degustacja win. Tylko słodkie im smakują. Wszędzie białe lub czerwone obrusy z charakterystycznymi ludowymi deseniami, ceramiczne czy gliniane brązowe wyroby z wzorami. Tę miłą atmosferę zepsuło pytanie Janoza, słowami popularnej wtedy piosenki, do you think Im sexy like Rod Stewart, a czy mogę być twoim sexuology profesor?, come on honey, tell me so.
A czy
nazywasz się profesor Higgins? Sorry? A może Pigmallion? Jeśli tak, to mogę być
twoją Galateą. I tutaj Janoz trochę się zagubił. Już od czasów liceum Alis
miała taki zwyczaj zaskakiwać chłopaków jakimś obcym słówkiem, czy pytaniem. To
była taka obrona przed odrzuceniem. I tak jestem od niego mądrzejsza, to niech
spada. Chociaż Janoz bardzo jej się
podobał, podobny do młodego Alaina Delona, trochę starszy od dziewcząt, dobrze mówił po
angielsku, to shy baby musiała odmówić.
Malicz wobec Megi, samaja liepota, był
nadal szarmanckim dżentelmenem i rozumiał, że wracamy o 22, bo jesteśmy „ z
rodzicami” na kempingu.
Kolejnego
dnia „ Jugosławianie” uparcie czekają rano na kempingu i witają ich
słowami w swoim języku, żartując, że
niby przed hotelem Odessa czekają cały
dzień i „demonstrativno nie każem o seksie- recze profesor seksolodzi”. W
samochodzie przygotowali taśmy z muzyką narodową i uczyli ich serbo-chorwackiego,
typu ty jesi moje sonce, ja tiebie volem etc. Nie zaborawam nikagda. Następnego dnia wyjechali, ale jesienią wrócili z wizytą do Krakowa. Tacy byli ambitni w
zdobywaniu. Ale to już inna historia.
Zdarzyło
się, że dziewczyny zostały cały dzień na kempingu, a tu
przyjechał autobus Arabów z Syrii i Jordanii, jakby antycypacja słynnego przeboju Jolka, Jolka. Przyjeżdżały
różne autobusy z turystami, Arabowie też się zdarzali. Rozeszli się po kempingu
i wszyscy z magnetofonami kasetowymi puszczali swoje
taneczne melodyjne piosenki. Totalna dla młodych ludzi egzotyka. Wszyscy tańczyli,
rozmawiali. Arabowie znali angielski,
francuski. Dawni koloniści zostawili trwały ślad. Alis i Megi w tamtych czasach bardzo pasjonowały
się innymi kulturami i religiami.
Planowały nawet podróż do Japonii koleją transsyberyjską do
Władywostoku, z przystankiem w Mongolii, z powrotem przez Indie. Dużo marzeń
zrealizowały w ciągu wielu następnych lat. Tymczasem przypomniały Arabom pięć
podstawowych obowiązków muzułmanina jak ręka Fatimy, a im szczęka opadła ze
zdziwienia.
Dziewczyny miały taki rytuał . Najpierw śniadanie z polskimi chłopakami, najczęściej mleko z bułkami i serem kozim. Czasami podgrzewały coś do zjedzenia na ciepło na takich małych kostkach, które się podpalało. Wzięły ze sobą parę zup w proszku. Wyglądało to bardzo niecodziennie, bo ludzie zwykle mieli jakieś palniki, kuchenki gazowe. Pękały ze śmiechu obserwując samych siebie. Potem jechały autobusem albo stopem do Warny. Wysiadały gdzieś niedaleko placu Cyryla i Metodego koło Wielkiej Cerkwi
![]() |
Na zdjęciu Alis w swojej arabskiej sukience. |
i potem szły Primorskim Bulwarem do morza na plażę. Podziwiały piękne secesyjne kamienice. Miasto wydawało się bardzo przyjazne dla turystów, słychać było folklorystyczną muzykę, kelnerzy często występowali w ludowych strojach. Ale zapraszali czasem po francusku. Dłuższy czas wisiał taki baner nad ulicą z napisem Sedmica na morieto z datą początku sierpnia 1979 roku. Czytały cyrylicę, to były ich bardzo beztroskie tygodnie nad morzem.
Kolejnym posiłkiem był duży arbuz spożywany na plaży, do tego pomidory i takie niby bułki „wrocławskie”, oraz soczyste winogrona i brzoskwinie. Popijały z butelki wielkim schweppesem. Raz, a była to niedziela 12 sierpnia niosły wielki arbuz, kolejna antycypacja i Baby z Dirty dancing, a pomoc zaoferowali dwaj przystojni chłopcy. Dwóch Milanów z Belgradu przejęło się, że taki wielki arbuz i jeszcze większą butelkę schwepessu niosą dwie słabe dziewczyny. I tak spędziły resztę niedzieli już w czwórkę żartując na temat Japanese camera czyli radzieckiej smieny i gdzie kto mieszka. Dziewczyny oczywiście w hotelu Odessa,
![]() |
Do hotelu oczywiście prowadziły odeskie schody😍 |
![]() |
Upał widać po minie😀A co na głowie? |
a chłopcy jako pustelnicy w Wielkiej Cerkwi. Śmiały się opowiadając realia życia w swojej ojczyźnie, szczególnie na temat wymiany dolarowej i o tym jak wszyscy zazdroszczą Jugosłowianom. Bo na zachodzie bez zmian. Zawsze miały w portfelikach tych parę dolarów i marek. Bo zakupy pamiątek w tzw. CoreCom koriekomie, odpowiedniku polskiego pewexu robiły przed samym wyjazdem.
Obowiązkowym
punktem programu było Mauzoleum naszego Władysława III Warneńczyka. Dotarły tam
na piechotę, bo akurat nie trafiał się autostop. Wróciły już autobusem za 50 stotinek.
Przestrzenne historyczne miejsce , ogromny Park z makietą bitwy , zadziwiło to dziewczyny, pomyślały nad wielkością Polski w
tamtym 1444roku. Tak a propos, to najłatwiejsza data w historii.
Chciały też podjechać pod turecką granicę do słynnego Miczurina, obecnie Carewo. Nazwy już nie musieli zmieniać, taka współczesna dygresja, przecież Miczurin dużo dobrego zrobił dla przyrody i środowiska naturalnego. Wyruszyły pociągiem do Burgas. Tam wysiadły i trochę pozwiedzały, jak zawsze ciekawe świata i ludzi. Myślały, że prześpią się na dworcu, a rano pojadą dalej do Sozopola, Primorska i Miczurina. Nasze dziewczyny były pod dobrą gwiazdą w Bułgarii. Kiedy okazało się, że dworce zamykają na noc /!/, znaleźli się przyjaźni Bułgarzy, którzy użyczyli noclegu, nakarmili i przestrzegali, żeby dalej nie jechać, bo nie ma dobrego połączenia. Ciekawe pogaduszki o wspólnocie demoludów ciągnęły się długo w noc. Tu przydał się rosyjski. Alis przez rok miała tzw. SCS czyli starocerkiewno-słowiański i historię języków słowiańskich studiowały na żywo. Wróciły do Warny i na swój kemping, gdzie przez kilka dni odpoczęły od wrażeń i poopalały się w towarzystwie swoich „rodziców” oraz miłych czeskich studentów z Trnowa,/ nie mylić z Vieliko Tyrnowo/ a właściwie Słowaków. Bardzo zachwalali swoje miasto i zapraszali do siebie. Wszyscy jedli arbuzy i próbowali różne rakije. Ohyda. Wieczorami wspaniałe dyskoteki i Dancing queens to dziewczyny, having the time of the life posiadając One way ticket z zespołem Eruption.
![]() |
Jedno z moich ładniejszych zdjęć z czasów studenckich. W tle słowacki student. |
Projekty na
zwiedzanie nadal były obecne. Po
śniadaniu jak zwykle idą na stopa z planami na Bałczik. Zatrzymuje się biały wolksvagen z otwieranym
dachem, a w środku dwóch młodych miłych
Włochów, Moreno i Ivano. Kiepsko mówią cywilizowanymi językami, ale chętni
pojeździć z nimi i zobaczyć bułgarskie historyczne miejsca. Czuły się jak w filmie, gdy wiatr rozwiewał
im włosy, stawały podczas jazdy i krzyczały one way ticket. Bo pierwszy raz w takim samochodzie.
Bałczik, Albena, niedostępna Kaliakra. Miejsca wielu tragicznych wojen już od czasów wczesnochrześcijańskich, potem z Imperium Osmańskim, z Rosją. Ślady rzymskie, ragazzi qualcosa capisci. Bałczik już od czasów greckich jako Dionizopolis, potem grecko-bizantyjska forteca ma długą i wspaniałą historię. Religie zostawiały ślad, stąd meczety wymieniają się z cerkwiami, a jest ich kilka. Piękne położenie upodobała sobie królowa rumuńska Maria, bo też zdarzył się epizod rumuński tego uroczego miasteczka i postawiono dla pięknej monarchini imponujący orientalny pałacyk.
![]() |
Prawie jak królowa. W jednych butach i może jeszcze japonki. |
Młodość, radość, uroda tej
grupki krótkotrwałych przyjaciół była piękna jak otaczająca ich przyroda i zabytki.
Śmiali się i radowali z każdej możliwości porozumienia się. Jedna z dziewczyn
powiedziała, że czuje się jak Isadora Duncan, dobrze, że nie ma szala. Ale
ragazzi chyba nie zrozumieli, co miała na myśli. Na plaży bawili się falami, krzyczeli,
skakali jak dzieci. Bellissime.
![]() |
Ale byłam strzaskana słońcem. |
W ostatni
dzień pobytu sprzedały Bułgarom na kempingu swoje materace, śpiwór, okulary,
nawet poszły rozpoczęte kremy nivea. Zakupiły parę pamiątek, olejki różane,
gliniane dzbanuszki, obrusiki, bieżniki to były wtedy, rakije,
koniak Slanciv Briag, pocztówki.
Żegnały
Warnę z wielkim rozrzewnieniem i wzruszeniem oraz Bułgarów, przyjaznych,
serdecznych, przemiłych ludzi. W drogę powrotną ruszyły oddzielnie, Alis przez Budapeszt, Megi przez Lwów, bo
przecież bilety kupowały też oddzielnie i nie porozumiały się w tym zakresie.
I koniec beztroskiego dzieciństwa i szczeniackich wygłupów, czas wracać na pokład jawy.
O matuchno napisałam długaśny komentarz i go skasowałam.
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia i wiele przeżyć. Jednak znajomość języka to bogactwo, które daje wiele możliwości. Twoje przygody przypominają mi moje- o wiele skromniejsze- na Cyprze (rok 1988), gdzie wraz z wokalistką polskiego zespołu, który dorabiał na saksach w dyskotece w Larnace śpiewając zagraniczne przeboje) Elką jeżdziłyśmy z dwoma przystojniakami Elim i Anicosem (wciąż nazywałam go Amicosem, go go zawsze bardzo śmieszyło) po okolicy za dnia i dyskotekach wieczorami samochodami chłopaków. Jakże to nam imponowało, nasi prywatni kierowcy. Było to wówczas całkiem normalne zachowanie, świt był chyba dla nas młodych, naiwnych (choć wykształconych) kobiet bezpieczniejszy, a chłopcy nie potraktowali nas jako łatwego łupu, a starali się zdobyć. :) Zazdroszczę figury, a zwłaszcza braku brzuszka. Ćwiczysz, czy masz po prostu taką budowę ciała. Kończę, aby znowu nie skasować czegoś. I pozdrawiam już weekendowo
Dziękuję za zauważenie takiego drobnego przesłania w tym opowiadaniu. Nie byłyśmy łatwym łupem i poznani tam chłopcy, ci opisywani przeze mnie też nie byli typowymi podrywaczami. Byliśmy wszyscy bardzo młodzi chcieliśmy spędzić wesoło czas. Może ten Janoz liczył na coś więcej, bo starszy, ale czas spędzony z nimi był bardzo zabawny, nawet gdy nas namawiali do czegoś, i przyjechali potem do Krakowa. Nawet znali słowa piosenek The Beatles, bo te przeboje leciały na dancingach. Tak, bardzo imponowało to jeżdżenie samochodami. Czułeś mi się jak w filmie.
UsuńInaczej sytuacja przedstawiała się prawie10 lat potem. Byłyśmy starsze i pamiętam, gdy nie zapięłam pasów na mieście, bo wtedy u nas nie były jeszcze obowiązkowe , człowiek nie był przyzwyczajony. Zatrzymał mnie policjant, czy pewnie milicjant, zaproponował jakieś spotkanie zamiast mandatu. I wyraźnie coś sugerował. Było to taki niesmaczne, za jakieś 5 czy 10 lewa, on czegoś oczekiwał. Podobnie było, gdy wymieniałyśmy tzw. obowiązkowe wtedy vouchery żywieniowe na marki. Z tego wyjazdu nie pisałam pamiętnika, to już mam zamglone wspomnienia. W Rumunii stłukli nam przednią szybę, ale to przypadkiem. Rumuni byli bardzo pomocni, znali francuski. Ludzie z którymi wtedy zetknęlysmy się w Rumunii, wydawali nam się kulturalniejszymi. Nikt nas nie zaczepiał. Może miałyśmy akurat szczęście. Biednie było w obydwóch krajach, ale u nas było wtedy jeszcze gorzej.
Dziękuję za twoje wspomnienia. Cypr bardziej egzotyczny. Gdy druga moja koleżanka pojechała tak do Grecji, w podobnym czasie, to przyuważył ją pewien miejscowy i już nie puścił. Prowadzi tam szczęśliwe życie od tamtego czasu. W ogóle nie chce przyjeżdżać do Polski, odkąd zmarli jej rodzice.
OdpowiedzUsuńMnie też często ginie komentarz, gdy się chce coś poprawić, na komórce to się zdarza 😭
Zawsze byłam szczupła, Ale nogi dobrze trzymały mnie na ziemi. Teraz również bardzo dbam o figurę, staram się trzymać dietę. Też ćwiczę, ale nigdy się nie katowałam.
Chciałyśmy z inną koleżanką powtórzyć naszą przygodę w Bułgarii w 1987 roku, ale to już nie było to. Szalone pojechałyśmy maluchem przez Lwów, już wtedy w związkach małżeńskich, około 30 tki. Z powodow finansowych zmuszone byłyśmy do handlowych wymian. Chciałyśmy przywieźć jakieś prezenty dla rodziny, nie tylko swoje wrażenia. Wtedy wycieczki miały się zwracać, tak się mówiło. Drobnym handlem zajmowałyśmy się we Lwowie i w Rumunii. Ale już nie pamiętam czym. We Lwowie to chyba jakieś ubrania.
Bułgaria już nie była taka szykowna i elegancka. W pamięci były tamte czasy i czułam się zawiedziona. Bardziej podobała mi się Rumunia, i słynne kurorty Mamaja i Konstanca ale tam z kolei było pełno biednych dzieci. Krajobrazowo Rumunia jest piękniejsza. Dużo by o tym mówić. Wtedy pomyślałam, że nigdy już nie pojadę do tych krajów.
Córka była niedawno, obydwa mogą znowu zauroczyć, jak nas w latach 70.
Wspomnienia są zawsze bez wad♥️
Och, rewelacyjne wspomnienie, ciekawe opowiadanie!
OdpowiedzUsuńTaka energia i głód zwiedzania zostały Ci do dziś, więc starość nie prędko zapuka do twych okien! W tamtym czasie byłam tylko w NRD i Austrii, no i czeskim Cieszynie oczywiście, ale miałam koleżankę, która co roku jeździła z rodzicami do Bułgarii pod namiot i jako osoba dorosła nie pojechała już ani razu!
Podobnie my zabieraliśmy w góry syna, a teraz on wybiera głównie morza i to bardzo ciepłe!
Mój pierwszy mąż jako germanista uwielbiał wszystko co niemieckie. A do Austrii miał najbliżej z Rzeszowa, plus sympatie dawnej Galicji.
UsuńPrzygód miałam bez liku i dużo opowiadałam swoim uczniom w latach 80, gdy zagranica była jeszcze prawie niedostępna. Moi uczniowie o tym pamiętają, dużo z nich mieszka teraz za granicą. Teraz nadal ludzie lubią słuchać o podróżach. Mam już zamówione dwie kolejne prelekcje o Islandii. A przecież nie jestem typową podróżniczką, opowiadam o tym kraju słowami jego pisarzy i innych twórców.
Moje córki też uważają, że wakacje to tylko nad morzem. A ja za wszelką cenę lubiłam zagranicę, bo tam czułam się inaczej. Inny język stwarzał taką magiczną aurę dla mnie. Z Rzeszowa mieliśmy też blisko na Węgry.
Najważniejsze jest to, że nasza przyjaźń przetrwała do dzisiaj. A ty jesteś taka sama niejako. Tron we krwi, Kurosawa i Szekspir. Wszystko co potem, ta nasza młodość...
OdpowiedzUsuńA czy na konkursie opowiadanie się spodobało? Bardzo fajny nostalgiczny film by z tego wyszedł, wczasy w Bułgarii i tamte przeboje. Bułgaria się bardzo zmieniła i trudno byłoby oddać tamten klimat. Ale na netflixie by sobie poradzili. 😃 Wymyśliliby intrygę, albo krwawe zakończenie wojną Jugosławii. Nikt nie pomógł biednym Bośniakom, chociaż wszędzie stały wojska rozjemcze. Obok Europa się świetnie bawiła, a oni ginęli w okrutnych bratobójczych walkach.
UsuńDwa lata temu przez dwa- trzy miesiące wysłałam ok. 10 moich przerobionych postów na różne konkursy literackie organizowane najczęściej przez biblioteki kluby seniora stowarzyszenia domy kultury. To była ciężka praca dla mnie, 🤣 bo wymagali odpowiednich czcionek ilości znaków, różnych zgód itd wysyłałam nie raz w druku, albo na płytach. Rzadko w mailu. Oni pisali w regulaminach, że wyniki będą na ich stronach, żeby sprawdzać, czasami w mailu, a nagrody do odebrania na miejscu. To były niewysokie nagrody pieniężne, druk w lokalnych almanachach i inne drobne nagrody. Tu chodziło bardziej o dostrzeżenie niż nagrody. Doceniły mnie dwa stowarzyszenia w wyróżnieniach o czym dowiedziałam się przypadkiem po czasie, bo maile były w spamie. Ale dostałam jedną książkę fundacji pro Europa, gdzie pisałam o zjazdach szkolnych. Bułgaria była wysyłana do wydawnictwa Czarne, ale nie zwróciła ich uwagi. Drugie wyróżnienie dotyczyło wspomnień papieskich. Dla seniora, to wiadomo 🤣🤣🤣 akurat nie z bloga. Nawet nazywam siebie bardziej agnostykiem/ agnostyczką, a spotkanie z papieżem na festiwalu młodzieży w Częstochowie bylo jak gdyby pożegnaniem z młodością. I tak to ujęłam, niekoniecznie bardzo religijnie.
UsuńLubię pisać, ale przygotowywać do druku, to już jest bardzo ciężka praca.
Tak nas ,mnie i Danusię,"zaraziłaś"Bulgarią,że pojechałyśmy w to twoje miejsce i na ten kemping ,rok później,gdy zaliczyłyśmy drugi rok studiów.Było cudownie ,ciepło ,morze,i ..miejscowi chłopcy ,którzy spędzali z nami czas na plaży,jadłyśmy małże przez nich przyrządzane.Miałyśmy tak mało pieniędzy,że nie mogłyśmy sobie pozwolić codziennie na szwepps, piłyśmy wodę.Raz chłopaki, zabrali nas na dyskotekę,zapytali co studiujemy,więc odpowiedzialyśmy że medycynę,ponieważ polonistyka wydawało nam się że nie zrozumieją.Rozmowa była w j.rosyjskim.Na kempingu byli Polacy i tam pierwszy raz usłyszałysmy że w Polsce są strajki,był 1980.Potem wracałyśmy przez Budapeszt,nocowałysmy w hotelu na górze Gelerta i były cudowne widoki na miasto, studenci mieli duże zniżki.Byla też nocna dyskoteka.Czułyśmy się bezpiecznie,ponieważ był wtedy inny świat.
OdpowiedzUsuńDziękuję ci Bogusiu za ten piękny wpis. Z przyjemnością wspominam dawne lata, ale ty to tak ładnie ujęłaś, że moja inspiracja, że to samo miejsce, schweps za drogi, a my piłyśmy ciepły i wydawał się boski w smaku. Potem jeszcze strajki się zaczęły, które w dalszej kolejności zapoczątkowały przemiany w całej Europie. Był inny bezpieczny świat. Człowiek jechał i nie kontaktował się z rodzicami przez 2- 3 tygodnie. Wzruszyłam się. To przede wszystkim tęsknota za młodością, nie za ancient regime, jak to śmieje się mój Kim.
OdpowiedzUsuńA gdzie indziej wyczytałam, dawniej byliśmy spartanami , a dzisiaj sybarytami i korzystamy z przywilejów uprzywilejowanej klasy 😀 żeby tak skromnie podsumować twoją obecną sytuację ♥️♥️♥️
Mam trochę problem z msg więc piszę do ciebie tutaj a nie odpowiem ci na msg. Ja co prawda w Bułgarii nie byłam ,ale w dzieciństwie dużo jeździłam do Serbii i na walkacje do Chorwacji . To były piękne wakacje . Polska była wtedy na innym etapie .
OdpowiedzUsuńMój ojciec jest Serbem a matka Polką jeździłam do Serbii w latach 90 tych jako dzieciak , istniała jeszcze wtedy taki twór jak Jugosławia . Ostatnio byłam tam w 2006 roku jak jechałam do Grecji. Kraj bardzo się zmienił po wojnie , wcześniej miał standard życia europejskiego a teraz jest bliżej Rosji..Nie ma tam Policji, rządzi tam bardziej mafia jeśli chodzi o system polityczny bardzo się zmienił na gorsze. Klimat jest cudowny ,ale po tej wojnie ja już tam nie jeżdżę .
Wspomnienia bardzo fajne napisałaś ...
Byłam w Serbii 2 lata temu na wycieczce,podobało mi się bardzo,szczególnie ludzie bardzo sympatyczni ,życzliwi,ale kraj jest biedny w porównaniu z Polską,my jednak jesteśmy krajem ze standardem europejskim.Urokliwe miejsca są w Serbii np.nocleg w hotelu na stacji kolejowej z początku XX wieku.
UsuńDziękuję ci Ivanko/ kocham twoje imię za piękną kiedyś Ivanę Trump, która rozsławiła to imię i jej córkę Ivanke, ♥️chociaż nazwisko Trump to wstyd teraz wymawiać😭/ za to ciekawe rodzinne wyjaśnienie.
OdpowiedzUsuńOjcowskie losy i pochodzenie tak czy owak związały cię z Serbią. A być może w rodzinie taty znalazły się jeszcze inne byłe jugosłowiańskie republiki?
Serbia po krwawych wojnach w byłej Jugosławii została najbardziej skompromitowana. Takie nazwiska jak Milosevic, Mladic i Karadzic to synonimy największych zbrodni lat 90. Pamiętam jeszcze, gdy była olimpiada zimowa w Sarajewie w 1984 roku, a potem za parę lat zaczęła się wojna i nikt nie umiał jej powstrzymać. Bardzo ubolewaliśmy nad tym podczas rozmów z przyjaciółmi, którzy kiedyś podróżowali do Jugosławii. Ja byłam wtedy tylko na słynnej granicy w Subotnicy, gdzie się handlowało 😃
Wszystkie kraje Jugosławii, kiedyś republiki wróciły już do normy. Bałkany i Adriatyk są niesłychanie piękne. Ludzie zaczęli jeździć nawet do Belgradu.
Moja babcia od strony ojca miała na imię Ivanka tak jak córka Ivany Trump ;-) To jest dość popularne imię w tamtych rejonach ,ale i w Polsce znalazłam osoby o imieniu Ivana . Moja babcia od strony ojca miala dziadka Polaka i babcie Niemkę .Wiele osób z rodziny przeniosło się do Niemiec i dostało tam obywatelstwo , niektórzy wyemigrowali do Szwecji ...Wiele osób jeździ do Serbii ,ale wojna była straszna na tyle ,że bym się obawiała jechać do Chorwacji . Jak byłam we Wloszech spotkałam w hotelu osobę z byłej Jugosławii nie byłą zbyt miła jak się dowiedziała o moim pochodzeniu choć poslugiwałam się paszportem polskim . Są pewne animozje , które nadal zostały wśród ludzi , dlatego nie jeźdźe w tamte rejony , to już dla mnie przeszłość . Nie zmienia to faktu ,że uwielbiam Adriatyk , morze i nadmorskie sklepiki i to właśnie tam zrodził się mój pomysł na sklepik z pamiątkami nad ciepłym morzem . Miłe mam tam wspomnienia ,ale jak mam jechać na wakacje wybieram Europę zachodnią .
UsuńSerbia politycznie jest teraz bardzo prorosyjska , oni są bardziej prorosyjscy niż sami Rosjanie . O Trumpie no cóż szkoda wspominać ...Pozdrawiam serdecznie.
Krwawe zatargi między Chorwacją a Serbią są znane z czasów II wojny.
OdpowiedzUsuńMój bratanek był na erasmusie w Słowenii i odwiedzał też inne państwa dawnej Jugosławii. On studiował politologię i ma takie zainteresowania dawnym ustrojem 🤣🤔 pojechał też odwiedzić Serbię i widział tam jeszcze pomniki z dawnej epoki, Josipa Broz Tito. Zauważył ogromne zaległości cywilizacyjne w porównaniu z sąsiednimi krajami. Uczył się też cyrylicy, żeby zrozumieć napisy. Mówił, że to było ciekawe doświadczenie.
Fajne historie mimo że z prl-u. Ma pani talent do pisania bez wątpienia.
OdpowiedzUsuńTo na plus , a na minus :
oj pani to żyje w przeszłości.. i próżności ! tak by chciała byc atrakcyjna , rozrywana nadal..
te sentymentalne historie to jakaś forma terapii czy po prostu jak większość rodaków naszych życie przeszłością ?
Szkoda że o takich błahostkach tylko pani pisze... juz to ktoś zreszta wypunktował.
Marta
jak będę w pani wieku to tez tak będę plotła o wspominkach i bzdurkach... ? Boże .
OdpowiedzUsuńDobrze przynajmniej że nie jestem blondynką... pozdrawiam.
UsuńO jaki ciekawy interlokutor się trafił. Szkoda, że to tylko troll. Ale odpowiem krótko.
UsuńJak widać w tekście sama podkreślam swoją prożność i rodzaj nostalgii za młodością, ale na pewno nie za PRL-em. Moi dziadkowie też tęsknili za czasami, gdy mieli 20-30 lat, chociaż była wojna w tym czasie.
A wiesz, że mężczyźni wolą blondynki 🤣 nawet, gdy są 60+.
I życzę takich wspomnień jak ja mam.