Ja to mam szczęście. Są takie mądrości facebookowe w stylu jeśli kochasz to, co robisz, to nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu.
To ja tak mam. Tylko ciekawe skąd pieniądze? Jeśli się nie pracuje😁 Dzisiaj wspomnę o pobocznej formie mojej działalności, którą ostatnio wykonuję z wielką pasją. Jest związana z przebywaniem w innym kraju. Mówi się, że podróże kształcą... ale głównie wykształconych. Bo jeśli użyjemy naszych władz intelektualnych we właściwy sposób, dowiemy się zawsze więcej o kraju naszej podróżniczej destynacji. Rozmawiamy z ludźmi, znaczy lokalsami, ale jeśli nie znamy języka, no to nie porozmawiamy. Ani z miejscowymi, ani z turystami innych krajów, żeby dowiedzieć się dlaczego wybrali akurat ten kraj na wakacje, albo co im się najbardziej tutaj podoba i dlaczego. A my nie mamy potrzeby rozmawiać z obcymi ani ochoty.
Z
pewnością wiele informacje możemy znaleźć w przewodnikach, googlach, w opiniach, sprawozdaniach, blogach itd. Jestem przekonana, że ciekawiej jest
samemu się dowiedzieć. Nawiązać z kimś jakiś kontakt, poznać się podczas
wyrażania zachwytu nad kolejną atrakcją. Ale najczęściej jesteśmy skupieni nad
swoją komórką, gdzie zamieszczamy kolejne obrobione zdjęcie, czy sprawdzamy swoje itinerary. Nawet już rzadko
prosimy, żeby ktoś nam zrobił to zdjęcie, tylko wdzięczymy się do selfie.
A jeśli tylko zaproponuje się zrobienie komuś tego zdjęcia, i to w różnych pozach, to jaka wdzięczność od razu. Już opowiadamy sobie o wrażeniach i ustalamy stolik w muzealnej kawiarni, żeby pogadać.
Ogromnych spustoszeń umysłowych dokonała literatura przewodnikowa. Tak zabawnie kiedyś napisała Olga Tokarczuk. Trzeba samemu pielgrzymować i doznawać wrażeń. Bo każde doświadczenie jest inne.
Ten kraj został we mnie. Zahipnotyzował mnie całą. Spotkanie typu prezentacja jest bardzo popularną formą na wszystkich konferencjach. Prelegenci często nie mogą oderwać się od ekranu, nerwowo szukają pilota, bo w komputerze wszystko jest zapisane. Ja opowiadam, a w tle lecą zdjęcia w pokazie slajdowym. Przynoszę dużo rozmaitych pamiątek, nawet coś do zjedzenia. Najbardziej cieszę się z interakcji.
Będąc nie młodą już nauczycielką, trawestując dawne trójkowe wyrażenie, człowiek przyzwyczajony jest do tego, że cię słuchają, patrzą na ciebie, ale czasami rozmydlonym wzrokiem. A tu nie. Zadają pytania, dyskutują, zgłaszają się do odpowiedzi, nie zgadzają się, argumentują. I zachwycają się. Ale fajnie💋. Pamiętam, gdy na początku lat 90. zaczęłam uczyć angielskiego, to byłam cała wypełniona entuzjazmem. Teraz czuję się podobnie opowiadając o Islandii. Zawsze bawiło mnie nietypowe i nietuzinkowe działanie. Opowiadam o Islandii nawiązując do książek ich jedynego literackiego noblisty Haldora Laxnessa. Najbardziej interesują mnie, prócz nieziemskiej przyrody, kwestie antropologiczne i socjologiczne.
Jestem prawie pewna, że niewiele osób, nawet interesujących się Islandią, zna książki tego twórcy. Dzieła pisarza uważa się za staroświeckie, a one mają niezwykłą mądrość w sobie. W końcu noblista. Gdy czytałam jego powieści przed wyjazdem do Islandii, nie rozumiałam ich przekazu. Dopiero pobyt tam, obudził mój podziw do jego geniuszu. Wzięłam głęboki oddech i zachłysnęłam się tym magnetycznym krajem. Opowiadam o swoich wrażeniach będących sumą namiętności, emocji mojej duszy. Pojechałam tam po raz pierwszy po przebytej ciężkiej chorobie, odwiedzałam córkę i wnuczkę. Moje postrzeganie, prawie jak u Kanta, sięgając nie tak dalekosiężnie.😀 Zawsze lubiłam Kanta i jego imperatyw kategoryczny i idealizm transcendentalny😀
O przyrodniczych cudach wyspy wszyscy słyszeli. Zdecydowanie najbardziej
zachwyca lodowiec, bo rzeczywiście jest rzadkością i niewiele osób odwiedza
Arktykę. Jaka jest flora i fauna wulkanicznej wyspy, ciekawostki kulinarne oraz o napojach wyskokowych i dlaczego państwo jest takie bogate? Jak traktują niechcianych emigrantów, jeśli takowi są i w ogóle obcych? Jakie mają bogactwa mineralne prócz geotermii? Jak się odczuwa dzień czy noc polarną? Czy na Islandii jest początek i koniec świata? Najczęściej pytają.
Czy macie jakiś kraj, czy miejsce w naszej ojczyźnie, o którym lubicie opowiadać w towarzystwie? Za którym tęsknicie czy czujecie jakąś bliskość?
A moją rzeczywistą nową pracą jest nauczanie Azjatów języka polskiego. Ale o tym innym razem. Są bardzo zdolni i pracowici. Ogromna przyjemność. Akurat zmierzam do naszej szkółki, a tam na mnie czeka książka od mojej uczennicy, pasjonatki czytelnictwa. Jestem bardzo ciekawa💓
Alu, to nie praca, to pasja, bo przecież nikt Ci nie płaci, a może jednak?
OdpowiedzUsuńPasja godna naśladowania, jeśli tylko znajdą się chętni do uczestniczenia i wysłuchania, bo różnie z tym bywa. Próbowałam kiedyś zorganizować koleżance spotkania dla dorosłych, opór jest dziwny, szybciej zaprosisz dzieci.
Dawno temu prowadziłam prelekcje w domu seniora, a temat to wędrówki po górach, z użyciem slajdów, bo multimediów jeszcze nie było.
Po innych krajach podróżowałam zbyt mało, by za którymś tęsknić.
Dla mnie to też rodzaj pracy, bo podróże często związane są ze znajomością języków, A jako właścicielka szkoły językowej, mogę zawsze do tego nawiązać. Spotkania organizują inne instytucje i mnie zapraszają, a wcześniej Ja się oferuję 😀. Domy kultury, CKU, biblioteki, UTW, szkoły. Gdy wrócę w czerwcu, już mam umówione spotkania.
OdpowiedzUsuńPrezentacje należy przygotować, to wiadomo. Zdjęcia trzeba poukładać w foldery, parę plansz w powerpoincie, żeby rozdzielić itd Mam już dużo różnych upominkówv i takie mini- nagrody dla słuchaczy 🤣 planuję też zrobić u mnie w szkole. Znam paru rodziców z mojego miasta, których dzieci tam mieszkają i tak myślę urządzić spotkanie pt islandzkie dzieci i wnuczęta. Pomyślę. Zobaczymy co się będzie działo na jesieni ♥️
W takim razie tylko się cieszyć i planować, pozazdrościć takich słuchaczy!
UsuńZapomniałam dodać, że jak zwykle wyglądasz fenomenalnie:-)
Oj to prawda, że podróże kształcą najbardziej ludzi wykształconych. Ktoś też powiedział, czy może napisał, że tyle wyniesiemy z podróży do innego kraju, ile sami z siebie damy. Bo jeśli nie poświęcimy choć trochę czasu, aby się do podróży przygotować nie możemy oczekiwać, że nowe miejsce odwdzięczy się nam i pokaże swą różnorodność i swoje piękno. Można tę wiedzę po powrocie uzupełniać, doczytywać. Ale ważne jest, aby coś wiedzieć, mieć jakiś punkt odniesienia. Tym poznajesz kraj przez rozmowę z ludźmi i to jest chyba jeden z najlepszych sposobów poznawania, bo bezpośredni. Taki analfabeta językowy jak ja musi poznawać inaczej (głównie przez historię, literaturę i sztukę, przyrodę, kulinaria). Często podróżuję tematycznie, albo śladem jakiegoś malarza, rzeźbiarza, albo pisarza, czy nawet musicalu (miało to miejsce w Paryżu- Notre Dame - katedra i plac de Greve, Nędznicy i Ogród Luksemburski, Moulin Rouge i Monmartre).
OdpowiedzUsuńCo do skupienia nad komórką - to przypomniał mi się obrazek, jakich codziennie widujemy dziesiątki jadąc autobusem- 90 procent jadących skoncentrowanych na swoich telefonach, daje lajki i zdawkowe komentarze i śledzi social media. Jechałam na spotkanie z przyjaciółkami do Gdyni, aby pójść razem do kina na film o wystawie impresjonistów w Paryżu w 150 rocznicę ich pierwszej wystawy, w kolejce jechały obok dwie pary, w zasadzie nic nie wskazywało na to, że były to pary, bowiem każde cały czas patrzyło w swój telefon i w ogóle się do siebie nie odzywali. Jeden z chłopaków przeglądał się w ekranie telefonu sprawdzając który profil ma lepszy, dziewczyna zaś malowała usta używając komórki zamiast lusterka. Tylko to, że razem wysieli wskazywało na to, że są razem. Pomyślałam, iż za czasów mojej młodości randki wyglądały zupełnie inaczej, trzymanie się za ręce, patrzenie sobie w oczy, przytulanie się do siebie, rozmowa.
Co do robienia sobie zdjęć proszenia innych o zdjęcie od czasu jak moja znajoma straciła w ten sposób telefon. Ja proszę tylko starsze panie, które raczej nie uciekną :) i obsługę knajpy czasami. Na Mont Blanc można było prosić ludzi bo tam nikt by nie zdołał uciec bez zadyszki :)
Moja przyjaciółka namawia mnie na takie spotkania -opowiadania o podróżach. Niestety ja z tych, co to nie ciepią publicznych występów, więc zapłaciłabym jeszcze, aby nikt nie kazał mi występować, ale bardzo lubię w różnych takich spotkaniach uczestniczyć. Może nie koniecznie podróżniczych, bo chyba wolę sama doświadczać różnych wrażeń, niż o nich słuchać, ale uwielbiam spotkania dotyczące sztuki, czasami historii.
A co do miejsc w Polsce to będę banalna zachwycając się Kazimierzem Dolnym i tęskniąc doń. Miałam szczęście być tam poza sezonem i poza weekendem - cicho, spokojnie i bardzo ładnie i nie przeszkadzało mi nawet, że przez jeden pobyt niemal ciągle padało. A moim ukochanym miastem poza Gdańskiem oczywiście i tu też nie będę oryginalna jest Kraków, nie zdążę zeń wyjechać, a już za nim tęsknię. Kraków śladem Wyspiańskiego, Talowskiego, Mehofera, Matejki, Stwosza, bohaterów literackich Jacka Dehnela, kawiarnianym, wawelskim, plantami, Kazimierzem krakowskim, żydowskim. Można Kraków smakować na wiele sposobów.
No i jak zwykle piszę i piszę i dopiero opublikowawszy - aż zaklęłam, że ci tu tyle miejsca zabrałam.
OdpowiedzUsuńŻeby się odnieść do twojej wypowiedzi, to muszę trochę pomyśleć 🤣 ale najpierw dziękuję za taką fajną refleksję. Kraków i Kazimierz Dolny to nasze szkolne destynacje. Wszystkie klasy tam jeżdżą po kolei. Wszyscy kochamy Kraków i Kazimierz. A ja bardziej z Nałęczowem mam miłe wspomnienia. Pierwsze to z lat 70 gdy widziałam, jak kręcili tam Doktora Judyma z Janem Englertem. Akurat byliśmy na klasowej wycieczce.
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna gdy powiem ,że kocham moje rodzinne prawie miasto- Sandomierz, skąd pochodzili moi rodzice dziadkowie i brat jeszcze się tam urodził. A ja 50 km dalej😃
Chodzę na podróżnicze spotkania jeśli opowiadają moi znajomi. Bo w takich spotkaniach interesują mnie ich wrażenia, doznania refleksje. Teraz takie spotkania łączą się też z koncertami muzycznymi. Ja mam wszędzie różnych znajomych, to zawsze mogę znaleźć się w programie oferty kulturalnej, lub wpasować się w inną. Ostatnio nawiązywałam do niwelowania stresu dzięki kontaktowi z naturą 😃
To moja klasa była nietypowa, albo za daleko nam do Krakowa, bo nigdy nie byliśmy na wycieczce, ani w K. ani w K.D. Kraków po raz pierwszy odwiedziłam studentką będąc z moją przyjaciółką Ewą (jejku te moje komentarze i wspominani ludzie uświadamiają mi upływ czasu, kiedy o niektórych już muszę myśleć wyłącznie w czasie przeszłym) i czwórką przygodnie poznanych młodych studentów i studentek z Poznania. A Kazimierz Dolny po raz pierwszy odwiedziłam kilka lat temu. W Nałęczowie nie byłam, ale się wybieram, a gdybym była świadkiem kręcenia filmu z Englertem też bym miło wspominała. Englerta widziałam w kilku teatralnych rolach (najwspanialszej w Garderobianym)- szacun. A z racji rodzinnych powiązań bardzo lubię Poznań, choć nie ma tam może takich klimatycznych zakątków, ale są wspomnienia wielu lat wakacyjnych wyjazdów. Gdyby moi znajomi opowiadali o podróżach też bym poszła chętnie. Bardzo lubiłam słuchać opowieści o miastach najpierw włoskich, potem różnych innych też dr Olafa Kwapisa w Radiu Nowy Świat, ale odkąd przenieśli je na późniejszą godzinę przestałam słuchać. Niwelowanie stresu poprzez kontakt z naturą to bardzo miły sposób niwelowania :) Uwielbiam spacery po parkach i ogrodach. Niekoniecznie po lesie, bo tam dostaję alergii
UsuńZa daleko mieliście do Krakowa, żeby przyjeżdżać na wycieczki szkolne. Tak jak my do Gdańska 😭 ubolewam, że niewiele razy przyjeżdżałam do Gdańska. Nieraz zniechęcałam się przez straszny ruch na drogach. Z naszego miasta Huta miała ośrodek w Jastrzębiej Górze, a nauczyciele Przebrnie nad Zalewem Wślanym. Moi rodzice w Jastarni. Do Gdańska jeździło się na wycieczki jednodniowe. ,😃🌻💐🐣🐤 Ja uwielbiam jeździć koleją przez Hel.. to też takie wspomnienie z dzieciństwa, a później pokazywałam swoim dzieciom. Pozdrawiam wielkanocnie jeśli zajrzysz 🐤🐣💐
UsuńMówię o znajomościach w dzielnicowych domach kultury, bibliotekach, i podobne formy oświatowe. Mieszkam w jednym mieście całe życie, to się wszyscy znamy.😀
OdpowiedzUsuńDobrze jest żyć blisko siebie i swoich pasji, nawet nie tak spektakularnych, jak Twoje.
OdpowiedzUsuńRównież tak uważam. Ludzie to doceniają. Moja uczennica, której byłam wychowawczynią 35 lat temu, widząc moją nową pasję, prezentuje mi książkę Zostawić Islandię i podaje przez swoją mamę która tutaj mieszka. Bardzo to wzruszające dla mnie. Jestem z niektórymi moimi uczniami w różnych social mediach.
UsuńPrzeczytałam posta z myślą, że jesteś nie do zdarcia. Chciałam wpisać komentarz, ale ktoś mnie odciągnął.
OdpowiedzUsuńJesteś pełna pasji, pomysłów, nie do zatrzymania. Kreatywna i lubisz stać na podium. Przemawiać, uczyć... być w centrum.
Alu oby tak dalej :)
Bardzo lubiłam kiedy uczniowie w czymś się ze mną nie zgadzali, w mojej pracy była to rzadkość nad rzadkościami. Miód na serce, kiedy zadawali pytania , .... też rzadkość.
Dziękuję Aniu. Odgadłaś znakomicie moją osobowość. W końcu znamy się już kilkanaście lat. Dzisiaj byłam u okulistki, która jest żoną kolegi mojego brata z liceum. Znamy się całe życie, ale nie tak blisko. Piękna mądra kobieta, trochę starsza ode mnie i też bardzo mnie komplementowała. Że młodzieżowo się ubieram, chodzę, wyprostowana i uśmiechnięta, bo mnie nieraz widzi z samochodu 😃
UsuńOd dziecka występowałam na akademiach, teatrzykach, a w pracy wiadomo, każda lekcja to teatr plus wywiadówki. Ale to już odległa przeszłość dla mnie, bo właśnie świętuje 30 lat swojej działalności językowej i tu nauczyłam się gwiazdować 😀 moimi studentami byli różni ludzie. Dzięki temu, że przychodzili do nas, czułam się ważna. Zajmowałam się też przecież pracą dziennikarską , 20 lat temu jeszcze powszechnie czytali gazety i wszyscy cieszyli się , gdy z nimi przeprowadzalam wywiad. Dużo wspomnień. Dziękuję za uznanie. Będę się starała nadal wymyślać ciekawe działania. W UTW- uniwersytet trzeciego wieku i innych organizacjach kobiecych mam ogromne pole do popisu.
Ty masz siłę lokomotywy i pięknie o tym piszesz. Uczciwie i bez fałszywej skromności 👏 czekamy na inicjatywy razem z naszą Starą wiarą z Ostrowca.
UsuńCzyli może Alu znalazłaś swoje miejsce na ziemi , którym jest Islandia . Czujesz ją , lubisz i ona odwzajemnia twoje emocje dając ci na sobie zarabiać . Czasami to nie my wybieramy miejsca ,ale to miejsce wybiera nas. Islandia wybrała Ciebie . ;-) Pozdrawiam moja podróżniczko ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wnikliwe uwagi 😀 to właściwie za sprawą córki tam się znalazłam i urzekł mnie ten kraj. Ci co tam jeżdżą, to jednak pasjonaci Arktyki, a nie zwykli wakacyjni podróżnicy. Wszyscy wobec tego kraju nie są obojętni. Bo jest on niezwykły, powtarzam wszystkim. Też bardzo drogi i przeciętny urlopowicz chcę wypocząć w cieple, a nie spacerować wśród wietrznych skał i zimnych wodospadów, gdy w lecie temperatura oscyluje między 5 a 10 stopni 😃 to już lepiej pojechać tam w zimie, przynajmniej jest śnieg za którym tęsknimy, w ciągu paru widnych godzin coś można zobaczyć, a temperatura zbliżona do tej letniej 🤣 czasami około zera, przynajmniej na południu.
OdpowiedzUsuń