Moja lista blogów

środa, 23 kwietnia 2025

"Tyle sztuki w całym mieście"

 Asumptem do napisania  tego postu był  z kolei post na Instagramie, gdzie zamieściłam zdjęcia z parku wspomnianych potem rzeźb i w ciągu dwóch godzin osiągnęłam prawie tysiąc wyświetleń. https://www.instagram.com/reel/DIrT-0CM4yO/?igsh=YmxmeGFuMDk4OHUz  

To mnie zainteresowało i sięgnęłam w przeszłość.


    To jedno z ulubionych miejsc w moim mieście. Gdzie się nie obejrzę, to widzę bliskie mi przestrzenie. Nawet parking jest na mojej dawnej szkolnej bieżni, gdzie przewróciłam się  w siódmej klasie na lekcji wuefu i szkło mi weszło w nogę. Mam brzydką bliznę stamtąd, która teraz przypomina żylaki.  Od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy rodzicom wypłacili  wtedy jakieś ubezpieczenie😀. 

Oprócz swojej szkoły podstawowej, widzę też szkołę średnią. A za obecnym budynkiem ZUSu  dostrzegam mój blok. Dawna Polna 52f. Ale miałam szczęście w dzieciństwie i nastoletnim czasie. Do jednej szkoły miałam 100 metrów, a do drugiej może z 50.  Do liceum nikt nie miał bliżej.  Koło podstawówki stoją jeszcze dwa inne bloki. To tamci mieli bliżej. Wąską uliczką między liceum, a wspomnianą bieżnią szło  się do osiedlowego parku i placu zabaw. Wokół parku, wzdłuż ulicy Polnej wybudowali wieżowce,  a po drugiej stronie wzdłuż Kopernika stały czteropiętrowe bloki. W środku zostawili parę domków.

Z prawej strony liceum, z lewej podstawówka.

 Park pod nazwą 25-lecia PRL powstawał w tamtych dawnych czasach dzieciństwa, gdy moje miasto rozwijało się entuzjastycznie pod radosnym hasłem nowego sekretarza Aby partia rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej. Przez park odprowadzałam do domu licealną koleżankę z klasy. Siadywałyśmy na ławkach i gadałyśmy bez końca, tak zwykle wyglądają dziewczyńskie pogawędki. Koleżanka mieszkała przy Orzeszkowej, ale odprowadzałyśmy się do skrzyżowania ze  Wspólną. Gosia nie żyje już od wielu lat.

Przychodziłam tu również ze swoim młodszym rodzeństwem ciotecznym, gdy zamieszkali w wieżowcach przy Polnej. Zdarzało się, że plac zabaw był odnawiany ku radości dzieciaków.

Od moich facebookowego znajomego dostałam takie ciekawe zdjęcia z początku lat 70. Jedno to pocztówka. Teraz widać jak zieleń pięknie zdobi przestrzeń. Rosła przez 50 lat.



Pewnego roku po  szkolnych wakacjach, gdy przeszłam do liceum,  park zamienił się w Centrum Pompidou, wtedy modna budowla i o niej słyszałam,  lub bardziej Centrum Rzeźby Polskiej Orońsko.  Taka niezwykła nowoczesna sztuka go przyozdobiła. I sztuka stoi do dzisiaj.  50 lat. 

Ewunia

Tamtego lata 1973 roku odbył się  w moim mieście z prawdziwym rozmachem pierwszy plener rzeźbiarski, w którym wzięło udział kilkunastu studentów krakowskiej ASP. Działali w dwóch grupach. Pierwsza realizowała rzeźby w kamieniu i oni stacjonowali w Częstocicach, a druga w metalu i oni realizowali prace w hucie. Prawdziwe hutnicze perełki stoją również do dzisiaj. Dawni studenci, to obecni profesorowie uczelni i artyści.

A ja również od pół wieku  kontynuuję swoje spacerowanie w tym rejonie. Dawna uczennica, studentka, matka, żona, obecna babcia, nauczycielka kilku pokoleń.

Rzeźby w głębi i stara fontanna.  Młode mamuśki w latach 80.

Plac zabaw był miejscem refleksji nie zawsze szczęśliwej  młodej mężatki, kiedy ukrywała łzy przed córeczką na huśtawce. Też zamieniał się w strefę zwierzeń z koleżankami, gdy dzieci bawiły się na karuzeli czy w piasku. Rzeźba  matki z dzieckiem stała się strażnikiem ich rodzin.


Upłynęły kolejne lata, a moje małe córeczki stały się same matkami , a ja babcią. Spaceruję tu z wnuczętami.

W tym akurat czasie, gdy rodziły się moje wnuczki, lokalny pasjonat sztuki Wojtek Mazan założył Stowarzyszenie  Kulturotwórcze Nie z tej bajki i rozpoczął wiele pozytywnych akcji w naszym mieście. Stworzył Mapę ostrowieckiej sztuki, gdzie przedstawił blisko 40 obiektów artystycznych, na których można poznawać historię sztuki współczesnej. Rozpoczął wydarzeniem pod fajnym tytułem Tyle  sztuki w całym mieście, a spacer śladami  współczesnego modernizmu ruszył spod „słoneczka”, gdzie moi rodzice mieszkali ponad 20 lat. A obecnie mieszka jedna z córek z wnuczką. Tak  pisze Wojtek blog, a ja za jego zgodą nawiązuję do  postów tego  młodego pasjonata sztuki.

Moje wnuczęta dwa lata temu z naszym słonkiem.

W dalszej kolejności-  mówił Wojtek Mazan - zależało nam na odnowieniu  rzeźby Trapezohedron.  Jej autorem był Kazimierz Bąk artysta i charyzmatyczny pedagog państwowego ogniska plastycznego wychowawca wielu artystów wywodzących się z Ostrowca. Rzeźba powstała w 1974 roku w ramach odbywających się w mieście przez kilka lat   plenerów rzeźbiarskich studentów ASP w Krakowie. To wówczas powstała większość rzeźb, które można spotkać na ostrowieckich ulicach, a  największe zagęszczenie jest w parku w okolicach ul Kopernika. Kazimierz Bąk wówczas student 4. roku wykonał z białego kamienia wieloboczną bryłę geometryczną ustawioną na jednym ze swoich rogów. Taka bryła nosi nazwę trapezohedron i w dawnych czasach przypisywano jej niepokojące symboliczne znaczenie. Ciekawostką jest, że niemal identyczna bryła znajduje się na słynnej grafice Melancholia Albrechta Durera z 1514 roku. Ważne dla nas jest również i to, że podczas tego pleneru Kazimierz Bąk po raz pierwszy pojawił się w Ostrowcu i postanowił się tu osiedlić. Fakt ten miał niezmiernie ważny wpływ na rozwój życia artystycznego naszego miasta./ Echo Dnia- A.Śledzińska/


Bryłę tę mijam, gdy idę do mojego ulubionego sklepu komputerowego, z którym współpracujemy jako szkoła od początku działalności. Zamieściłam w kolorze z tamtych lat, razem z naszym "liniowcem" na Polnej, sztandarowym budynkiem lat 70. gdzie przyjeżdża do Mamy moja  licealna przyjaciółka Bożena. Ona też miała blisko do szkoły😀 Odnowiona 10 lat temu rzeźba na nowo jest zniszczona.

Przechodzę również koło metalowego Koguta, rzeźby  Barbary Świstackiej –Nowakowskiej z 1973 roku odnowionego przez OSM. Dzięki akcji Wojtka Mazana  zalśnił nowym złotym blaskiem w 2014 r.

Minęło 10 lat i Kogut już nie lśni złotem. Znam innego Koguta, który lśni😁

Te kolorowe kółka zawsze zwracały uwagę mojej wnuczki, bo to genialny plagiat  rzeźby  Juliusza Woźniaka znajdującej się w Elblągu i powstałej w 1965 roku. Nawiązuje do tradycji Pierwszej Awangardy z postulatami społecznego i powszechnego udziału w tworzeniu. W Elblągu zastosowano eksperyment współpracy rzeźbiarzy z przemysłem. Należy podkreślić, że to nie był socrealizm. To neoplascytystyczne  kółka.

Koło tej rzeźby natomiast  przechodzę codziennie zmierzając do sklepu, przychodni lub Biedronki, a kiedyś ten skwerek  nazywano „małpim gajem” i do niego odprowadzałyśmy się z koleżanką. Liczyłyśmy kroki między naszymi blokami i tuta j wypadała połowa odległości. Między Orzeszkową 5, a Polną 52F. To rzeźba Stanisława Magdziaka z 1974 roku, wówczas studenta, a dzisiaj artysty rzeźbiarza.

Pozostałe rzeźby towarzyszą nam w zimie i w lecie, podczas spacerów, ćwiczeń, odpoczynku, czy też zwykłego przejścia z Kochanowskiego, gdzie czasami  pomieszkuję,  na Słonko, gdzie pomieszkuje córka. 

Matyldzia


Pomyśleć, że kilkadziesiąt lat upłynęło mi w tej przestrzeni, chociaż szczęścia szukałam daleko w świecie.


21 komentarzy:

  1. Alu, jesteś prawdziwą ambasadorką swych rodzinnych stron.
    Z zainteresowaniem poczytałam o rzeźbach i czasach szkolnych.
    Do szkół nie miałam aż tak blisko, ale doszłam także w kilka minut.
    Kilka rzeźb jest i nas,ale bardziej rozsiane, niektóre pokazywałam osobno, może warto zrobić zbiorczy post?
    Świetny temat!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Doceniam to miasto pomimo jego przemysłowego charakteru i takiej dawnej siermiężności 🤣 teraz oczywiście są ogromne zmiany, ale przestrzeń miejska to nadal różne blokowiska. Miasto, jednak istnieje 400 lat, miało na początku prawo miejskie, potem straciło, ale na szczęście Rynek zachował tę dawną zabudowę miast zakładanych na prawie niemieckim.
      A z tych plenerów ja sama pamiętam interesujących studentów, którzy pojawiali się w mieście 🤣 wspaniale, że niektórzy wykształceni ludzie wracają jednak do do swoich rodzinnych stron. Mają pasję i chcą coś
      zmieniać tutaj. Ponadto bardzo aktywizują się różne grupy społeczne.

      Usuń
  2. Bo szczęście nosimy w sobie.
    Ten kogut, co to złoty był a teraz nie jest... on obecnie wygląda modernistycznie. Bardzo dobrze wygląda.Teraz w takiej rdzawej- rdzewiejącej blasze wycina się rzeźby. Do podstawówki miałam rzut beretem. Często bez kurtki zimą biegłam do szkoły, bo to tylko płot i już.
    Do liceum musiałam jeździć autobusem, ale często nie miałam cierpliwości aby czekać na przystanku i szłam na piechotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat dzisiaj też przechodziłam koło naszego Koguta, był cały popisany. W rogach pozostawione puszki od piwa, śmieci, a kamyczki wokół rzeźby porozsypywane. Większość tych rzeźb w moim mieście było odnawianych 10 lat temu. Znowu wyglądają na zaniedbane. Też mamy stare artystyczne murale. W dawnych czasach nasza huta miała pieniądze na takie kulturalne akcje. Pod hasłem młodzież z partią i sztuką itd 😃 zostały jednakże też pozytywy.

      Usuń
  3. Alu, jak zwykle podziwiam zarówno Twój talent do pisania jak i zasób wiedzy o detalach naszego miasta. Takich ludzi nam potrzeba 🫶
    Ja również mam wspomnienia związane z parkiem i fontanną. Aby nie zagłębiać się w szczegóły, wspomnę tylko, że poczuwam się do utworzenia jednej ze ścieżek, bo pędząc do szkoły na skróty, mam na myśli Chreptowicz, wydeptałam ścieżkę przez wszystkie trawniki na skos 😁
    Oczywiście obecnie zrobiono z tej ścieżki chodnik wyłożony kostką brukową. Pozdrawiam serdecznie 🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ja nadal mam takie skłonności nauczycielskie, lubię edukować. Ale też szanuję tradycje.
      A tu mam przyjemność z dawną sąsiadką mojego obecnego bloku? 🤣 Też było blisko do szkoły, do jednej i do drugiej. Nie miałyśmy do szkoły pod górkę 🤣

      Usuń
    2. Sory, powinnam jeszcze dopisać, że ścieżkę wydeptałam koleżanka z Kochanowskiego 😁

      Usuń
  4. Przebojowy ten płaszcz prochowiec, teraz mówi się trencz chyba. Typowy dla tamtych lat. Skwerek obok fontanny to obecnie ulubione miejsce emerytów i dzieci. Młodzi schodzą się tam nocami, Bo widać ślady po nich. Czasami niszczą trawniki czy te stare rzeźby. Zostawiają butelki i pety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, prochowce zawsze w modzie. A młodzież się musi wyszumieć, dobrze, że w ogóle na dwór wychodzą 🤣 ja nieraz widzę jak oni siedzą na ławkach i każdy w komórce głowę schyla.

      Usuń
  5. Ale fajny tekst o naszych uliczkach, osiedlu, parku. Ja zupełnie nie pamiętam, kiedy te rzeźby powstały i nigdy specjalnie nie interesowałam się, kto je stworzył i dlaczego skurat w naszym parku. Kojarzę, że moja Mama mi je pokazała( pewnie zaraz po ich powstaniu) i trochę się z niektórych podśmiewala. Toteż z zainteresowaniem przeczytałam Twój wpis😊.
    Natomiast park, ulice, szkoły są nasze wspólne. Z Iłżeckiej też miałam blisko do "Dwójki" i "Chreptusa". Park lubię niezmiernie😍. Tam spacerowałam z Rodzicami, latałam z koleżankami, umawiałam na randki i całowalam z chłopakami. Potem spędzałam czas ze starszymi synami, potem z młodszymi, a teraz chodzę z wnuczką, gdy przyjeżdża do Ostrowca. Niemal codziennie łazimy po alejkach z moją sunią. Tyle lat... M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi przypomniałaś,🤣🤣 rzeczywiście Ja też całowałam się z chłopakami na tych ławkach. W liceum to ukradkiem, bo przecież niedaleko mieszkał dyrektor, jeden, drugi i ze dwóch profesorów. Nawet na studiach pamiętam poznałam takiego fajnego gościa 1 Listopada w autobusie, gdy wracałam z Sandomierza. Było mnóstwo ludzi, stojąc tak blisko siebie, to od razu się zaprzyjaźniliśmy. Nie było wtedy takie zimno, siedzieliśmy potem na ławce i robiliśmy różne rzeczy. Chciałam wziąć klucz na działkę, ale ojciec mi nie dał 🤣 pamiętam ,że potem z nim wymieniłam kilka listów nawet. Mieszkał w Warszawie, ale się więcej nie spotkaliśmy już.

      Usuń
  6. Jakie fajne miejsca. Lubię rzeźby w przestrzeni publicznej. Nie przypuszczałabym, że w Ostrowcu jest taka duża galeria rzeźby współczesnej "pod chmurką". Bardzo ciekawe!
    Ja do szkoły miałam 5 przystanków tramwajem, ale często wracałam przez park (z moją wychowawczynią, która mieszkała w pobliżu mojego domu). To była szkoła muzyczna, połączona z ogólnokształcącą podstawówką, dla dzieci z całego Poznania. Do liceum miałam już blisko, mogłam wyjść z domu 10 minut przed dzwonkiem. A moja przyjaciółka widziała z okien swojego mieszkania boisko szkolne, przechodziła tylko małą uliczkę i już była w szkole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że wyczytałam gdzieś u ciebie o pobycie kiedys w Radomiu. Ale nie bardzo ci się podobało 🤣 moje miasto 60 km od Radomia i też nie bardzo lubimy to miasto. Bardzo starali się zmienić ten wizerunek, bo to od czasu w 1976 roku i zamieszek w tym mieście, władza bardzo szkodziła miastu. W liceum jeździliśmy na wagary do Radomia albo do Kielc lub Sandomierza. Rodzicom się mówiło, że jakaś wycieczka, To dawali nawet jakieś pieniądze na ciuchy 🤣
      W Radomiu jest takie największe w Polsce chyba muzeum Sztuki współczesnej na powietrzu, nazywa się Orońsko. Bardzo ciekawe miejsce. Byłam tam całkiem niedawno, i mam piękne zdjęcia. Też bardzo ciekawe jest skansen -muzeum wsi radomskiej. Czasami jeżdżę do Radomia, bo w teatrze imienia Jana Kochanowskiego gra córka mojej koleżanki studenckiej, którą znam od urodzenia oczywiście.
      Ja miałam szkołę tak blisko, jak wspominałam, że nieraz zazdrościłam koleżankom, że mogą tak sobie iść, gadać, oglądać wystawy. Takie czasy ❤️

      Usuń
  7. Pięknie napisane,ale nie ma się co dziwić masz lekkie pióro i polot do pisania, pozdrawiam. B.

    OdpowiedzUsuń
  8. I znów jestem zachwycona Alu twoim pisaniem. Przybliżyłaś mi ciekawie bardzo ten świat ostrowieckich rzeźb i autorów. Niektórych znałam osobiście. No piszesz przepięknie, z wielką przyjemnością czytam i podziwiam twoją wnikliwość w temat. Od teraz będę się przyglądać wszystkim kamiennym rzeźbom w Ostrowcu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję moim koleżankom za miłe słowa. Jak wiecie, lubię pisać, tylko nie zawsze znajduję czas na to z powodu wielu spotkań towarzyskich:) Ale Stara Wiara z naszego miasta mnie zainspirowała i może coś bardziej twórczego napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z ciekawością czytając tekst przeszłam przez miejsca opisane ,przyglądając się przedstawionym obiektom jakby nie było sztuki.
    Gratuluję Alu i dziękuję za udostępnienie tekstu .


    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  11. O, ciekawe rozważania. Jakby nie było sztuki. Nie uwierzysz, ale o tym samym myślałam. Zobaczyłam u jednego uczestnika Facebooku pocztówkę profilową z lat, gdy nie było jeszcze tych rzeźb. Nie było jeszcze też drzew, ale stały już bloki wieżowce, czyli z początku lat 70. Pocztówkę ozdabiała stara fontanna. Artystyczna przestrzeń stwarza poczucie piękna, uzupełnia modernizm wieżowcowej zabudowy tamtych lat. A przyroda jest najlepszym dodatkiem. Muszę napisać do tego gościa, żeby przesłał mi zdjęcie tej pocztówki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, ja jeżdżę do takiej baby Karaluch do Kalisha a tam też jest dużo sztuki i jakieś figury też się trafią. Chodzę śladami Niechciców z "Nocy i dni" i wczuwam się w rolę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nigdy nie byłam w Kaliszu. Chciałabym pochodzić śladami Niechciców, bo dojrzałam do tej książki i filmu w pewnym wieku 🤣 nawet czytałam pamiętniki Dąbrowskiej. Ale chyba były jeszcze okrojone, bo tylko bardzo subtelnie była pokazana jej przyjaźń z Anką Kowalską.
      Gdzieś tam czytałam u ciebie, że zastanawiasz się czy wypada. A teraz jest taki czas, że wszystko wypada 👏

      Usuń
    2. Pełne nostalgii są zdjęcia z lat 70 jaki rozmach w budownictwie.

      Usuń