Moja lista blogów

środa, 9 listopada 2022

Panny znad Wilka.

 Tytuł najzupełniej z opowiadania Iwaszkiewicza, bo ja teraz mieszkam, bardziej bywam, pomieszkuję nad rzeczką Wilka. Z tej przyczyny nazywam domek Riverhouse.  Całe wakacje tam spędziłam i teraz powspominam trochę.

Bardzo lubię pić herbatę z mlekiem, gdy jest gorąco. Wszyscy się dziwią, nawet Kim się podśmiewuje,  a to przecież angielski zwyczaj, i zdobywcy kolonizatorzy chętnie herbatkę nomen omen po angielsku pijali w Indiach i gdziekolwiek indziej. Zaparzam w czajniczku najmocniejszą Earl Grey lub Black Tea i do tego odrobina mleka z dzbanuszka. Na targach staroci wyszukałam delikatne filiżanki z sygnaturką Staffordshire, Fine Bone China Crown, dzbanuszek do mleka z Limoges France, a czajniczek z Chodzieży. Mam jeszcze filiżanki Yamasen Fine Porcelain, Royal Osborne  from England i oczywiście cudeńka z Bolesławca. Wszystko na targach staroci w Jeleniej Górze.

 Poniżej kawa, kieliszek proseco z malinami. Moja odmiana kir royal. Dzbanuszek z byłego NRD. Dumne piwonie z ogródka.


Kawałek bułeczki z dżemem pomarańczowym dopełniał rytuału. Jacuzzi dobre w każdym czasie, angielski termometr wskazujacy 105 stopni wg Fahrenheita wołał wspomnieniami dawno zakurzonych niepamięcią wakacji. Lifetime holiday in India. Kim się oburzał, a pobyty na Florydzie  to nie były lifetime holiday?

 Śniadania na wsi, nawet gdy upał i "ognista szpada słońca przebija mi rzęsy i rani obolałe oczy"  może być wspaniałe. 

Masełko i jajka,  twaróg i chleb prosto od gospodyni z naprzeciwka, Świeżuteńkie, do tego szczypiorek, ogórki, rzodkiewki. W miseczkach czekają poziomki i maliny. Jest bosko, 105 Fahrenheita i w jacuzzi i na zewnątrz, wydaje się że " niebo pękło wzdłuż i wszerz, by lunąć ogniem". Natomiast basen z daszkiem ma tylko 20 stopni Celsjusza.  Strach wskakiwać. Mati nogi tylko moczyła.

Ale do jacuzzi o każdej porze się wskakiwało.



Kim lubił przysłuchiwać się Matyldzi, gdy się ze mną przekomarzała, lubił patrzeć na nią, nagrywać ją, gdy nagle wstawała od stołu i tańczyła. Wdzięczyła się do niego.  On zaś uśmiechał się i z niedowierzaniem kręcił głową, że to dziecko może być takie słodkie. Zaglądała do jego laptopa i rysowała mu, co widzi na ekranie. A serce podbiła mu zupełnie, gdy bawiła się z jego kotem Freddy. Bo to ON jest dla niego najważniejszy.


Takie odrealnione historie, gdy za oknem listopadowe słońce.

2 komentarze:

  1. Odrealniona, czy prawdziwa historia? Bo to bardzo, bardzo... swietna historia:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wakacyjna historia, gdy upał za oknem, a teraz listopad i natura inna i dlatego odrealniona w czasie i przestrzeni też. Ale jeszcze o tym popiszę.

    OdpowiedzUsuń