To moje poniższe opowiadanie zostało wyróżnione w dwóch zbiorach wspomnień poświęconych Papieżowi Wojtyle. Pierwszy raz zaraz po Jego śmierci, a drugi raz, obecnie w 20-tą rocznicę śmierci. Zmieniłam tylko niektóre cyfry. W lokalnych periodykach.
Nie jestem szczególnie religijna, nawet skłonna do agnostycznych przekonań, ale lubiłam przyjazdy naszego Papieża do Polski. Moje opowiadanie, w kwestii jasności, nie jest związane z wiarą, ale z tą szczególną sytuacją, która wydarzyła się w dniach 14-15 sierpnia 1991 roku w Częstochowie.
Wpisy z autentycznego notesiku córki. Zdjęć nie ma😢
Gdy teraz z perspektywy ponad 30 lat, próbuję przypomnieć sobie motywy swojego wyjazdu do Częstochowy na spotkanie z Papieżem, to myślę, że to był impuls. Taka charakterystyczna dla mnie chęć przeżycia czegoś niezwykłego i nie przeczuwalnego nawet, czegoś mistycznego, ale niekoniecznie związanego jedynie z wiarą i kościołem. Poprzedniego dnia, pamiętam jak dziś, słuchałam w kuchni audycji radiowej i entuzjastycznych relacji młodych ludzi z Częstochowy. Były śpiewy i etniczna muzyka. To pewne, że w takim momencie ogarnęła mnie ogromna nostalgia za młodością. Chociaż miałam zaledwie 33 lata, od 8 lat w małżeńskim związku, który przeżywał swoje wzloty i upadki, to czułam się już staro i trochę nawet nieszczęśliwa, zajęta dwoma córkami, siedmioletnią Magdą i dwuletnią Dominiką. Powoli zbliżał się już koniec wakacji, a ja tak bardzo chciałam przeżyć coś nieoczekiwanego, coś co wskrzesi na nowo moją awanturniczą i łaknącą wrażeń naturę. Jednego dnia zobaczę cały świat, wszystkie rasy i ich malownicze kostiumy, usłyszę egzotyczną muzykę, będę świadkiem radości i entuzjazmu młodości. Porozmawiam w różnych językach i poczuję się znowu szalona i spełniona, tak wtedy myślałam.
Osoba Papieża była dla mnie ważna, jak wtedy dla prawie wszystkich Polaków. Przypominały mi się poprzednie Jego pielgrzymki, w 1979 roku, kiedy byłam jeszcze na studiach i w 1983, kiedy wyszłam za mąż, a moi rodzice byli na spotkaniu we Wrocławiu. Przywieźli solidarnościowe ulotki. Pamiętam tamto ogromne wrażenie.
Nosił Magdę na rękach uczył, używać lornetki i zaprowadzał do toalety. Pamiętam Włoszkę Laurę, rozmawiałyśmy o ówczesnym telewizyjnym przeboju miasteczko Twin Peaks i pytałam ją czy jest Laurą Palmer😁.
Najbardziej zaprzyjaźniłam się z Maltańczykami, mówili z takim uwielbieniem o naszym Papieżu i bardzo interesowali się Polską. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że będę miała okazję nie raz zobaczyć piękną Maltę w przyszłości i poznać kulturę i zwyczaje moich nowych przyjaciół.
Bawiliśmy się w jakieś wyliczanki z Amerykanami, rozmawiałam z całym światem, jak o tym marzyłam i wszędzie czuło się przyjaźń, miłość, muzykę i niewiarygodną więź. Papież łączył wtedy ludzi- to niezaprzeczalny fakt.
![]() |
Jaka fajna pisownia Częstochowy od Niemców. |
Jaki zbieg okoliczności, tak samo nazywał się kolega mojego syna, Paweł Różyło, teraz mieszka chyba w Warszawie.
OdpowiedzUsuńPamiętam, gdy oglądaliśmy relacje z przyjazdu papieża w czasie lekcji po kryjomu i jak bardzo bratały się ze sobą różne zwaśnione środowiska, a potem wszystko wracało do normy lub raczej konfliktów.
Ale pamiętam tez rozczarowanie , bo wielu myślało, że Wojtyła naprawdę odmieni oblicze Kościoła...
Na pewno przeżyłaś wiele cudnych chwil i znowu udowodniłaś, że dla marzycielki nie ma rzeczy niemożliwych!
Tamten młody chłopak teraz jest już po pięćdziesiątce 🤣 nazwisko nietypowe, to rzeczywiście zbieg okoliczności.
OdpowiedzUsuńTak, o wszystkim dowiedzieliśmy się potem. Dlatego nie skupiałam się tutaj na sprawie wiary, ale entuzjastycznego spotkania młodych ludzi, gdy sama wtedy mając 30 lat myślałam, że już się starzeję😭ciężkie czasy zmiany systemu. Ale chwilę potem moje losy się odmieniły i jak Benjamin Button teraz co roku młodnieję🤣
Nie wiedziałam, że byłaś na mszy z papieżem, A może już nie pamiętałam. Autostopem pojechałaś z dzieckiem? A to niezły wyczyn. Że też się nie bałaś ciągnąć dziecko tak daleko? Wtedy jeszcze ludzie jeździli autostopem, teraz to nikt się nie zatrzymuje. Za parę lat pół naszego miasta było w Sandomierzu. A jak wróciłyście?
OdpowiedzUsuńOdległe wspomnienie od obecnej rzeczywistości. Przesłanie JPII praktycznie nie istnieje już.
Wróciłyśmy pociągiem i też było wesoło. Śpiewy rozmowy aż do Kielc, bo potem ludzie mieli przesiadki. Magda spała cały czas, bo w nocy nie było kiedy. 😃 Nie mieliśmy śpiworów tylko koce. W Sandomierzu też byłam. Tym razem z Dominiką. Ale mamy tam rodzinę, to przyjechałam dzień wcześniej i musiałyśmy iść parę kilometrów na piechotę. A upał też wtedy dokuczał okropny. Była połowa czerwca roku 1999. To były jednak niecodziennie chwile. Nie zważając na politykę. I o czym wiemy teraz.
OdpowiedzUsuńLaura Palmer i papież. Niezłe skojarzenia. Może i karnawał brazylijski? Ty masz chyba problem z tożsamością.
UsuńMiasteczko Twin Peaks było na ustach wszystkich, takie nasze wkraczanie do konsumpcyjnego świata. Niepokojąca mroczna atmosfera uczyła nas amerykańskiej codzienności. A obok kroczyła klerykalna polska prowincja. Nie chcę tu głębiej poruszać różnych problemów, bo nie czas i miejsce.
OdpowiedzUsuńTypowe bo wielu katolików to ateiści.. agnostycyzm, hmm . No taka pozmieniana wiara że już chrześcijaństwa prawie nie przypomina, "filozofia" nie trzymająca sie kupy dogmaty wymyślone przez ludzi , wszystko to kogoś kto poszukuje niestety prowadzi do agnostycyzmu co najmniej bo ta wiara za wiele nie tłumaczy.
OdpowiedzUsuńTylko sentymenty plus jakieś zasady moralne , na szczęście.
Poza tym widzę że więcej uszczypliwych komentarzy pani dostaje ?
Groch z kapustą ? Laura palmer , papież , może i karnawał brazylijski czy nostalgia wystarczy ?
Siostra cioteczna jeżdziła do Bułgarii i siostrzenica. Parę lat temu. Teraz bułgaria to obciach sw porównaniu z hiszpania czy italią, tanie wakacje dla Niemców holendrów, morze czarne piękne pewnie nadal ale nie ma się czym aż tak zachwycać..
Marta
Pierwszy raz wtedy poznałam jakąś Laurę, skojarzenie z serialem Miasteczko Twin Peaks było oczywiste. Zwłaszcza, że wtedy to był fenomenalny telewizyjny hit ❤️
UsuńAgnostycyzm to jest jak wytrych. Nie ma dowodów że Bóg jest, i nie ma dowodów, że Boga nie ma. A przy okazji mowa o bogach innych religii.
Ci co byli we Włoszech Hiszpanii, może we Francji, czują się zmęczeni zachodnim konsumpcjonizmem. Coraz częściej wybierają Bułgarię Rumunię czy Turcję, a nawet Albanię I to wcale nie jest obciach.
A ja wolę Islandię ❤️
Fajnie piszesz! Tez bylam kilka razy na spotkaniu z papiezem. Pierwszy raz na stadionie w Warszawie- na studiach, potem w Krakowie z corcia i jej kolezanka, i raz jeszcze w Warszawie na Placu Pilsudskiego z obecna cala moja rodzina. Zawsze to wielkie, niezapomniane przezycie. Bogu dzieki, ze mialysmy taki niesamowity czas i dar bycia...reszta jak ze wszystkim:-)
OdpowiedzUsuńJa nie byłam, zresztą bym wcale nie chciała, ten entuzjastyczny polski katolicyzm i uwielbienie dla JPII przerażały mnie już jako dziecko. Pamiętam, że jak był pierwszy raz w Polsce, coś koło roku 1979, u nas na klatce bloku (centrum Warszawy) spali ludzie w śpiworach. Później dwa razy byłam ze znajomymi na trasie jego przejazdu papamobile. Zła jestem teraz na siebie, bo wydawał mi się taką pozytywną osobą, miłym staruszkiem, nawet łzę uroniłam po jego śmierci, ehhh
OdpowiedzUsuń